poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Powrót do szkoły !

Proszę przeczytać.
Dodajemy tę notkę w związku z powrotem do szkoły.
Jak niektórzy z Was wiedzą, a może nie od września obje będziemy chodziły do 3 klasy gimnazjum.
Co to znaczy? Dużo sprawdzianów,  kartkówek, prac domowych  no i sprawdzian 3-klasisty, po prostu nawał nauki. Może dla niektórych oceny nie są ważne. Jednak dla nas jest inaczej.
Dla Was czytelników może to oznaczać, że nie w każdym tygodniu pojawi się kolejny rozdział. Ale mamy nadzieje, że do tego nie dojdzie. :)
Pozdrawiamy Was i życzymy udanego powroty do szkoły! <3
*Ania Fanka
*Sylwia Lynch

KLIK <---- rozdział 27
KLIK <---- Kokurs

Konkursik !!!

Pomimo że kończą się wakacje postanowiłyśmy zrobić konkurs na one shoty. Na napisanie macie 2 tygodnie ( do 14 września włącznie) od daty opublikowania tego posta. One shot przesyłacie na dwa gmail.
sylwia.lynch125@gmail.com
aniafanka135@gmail.com
Wyniki będą Wam znane po tygodniu od daty przesłania ostatniego opowiadania opowiadania.
Temat: Może być dowolne tylko musi występować Raura.

I miejsce- polecenie bloga przez 3 kolejne rozdziały, 2 rozdziały przed terminowo
II miejsce- rozdział do przodu i dedykacja

III miejsce- dedykacja

Rozdział 27---> KILK
Notka---> KLIK


  

Rozdział 27

Na dole klikajcie KLIK!

Laura

Kolejnego dnia obudziłam się wcześnie rano. Zegarek wskazywał, że dochodzi dopiero 7. Nie wstałam jednak od razu. Przekręciłam się na drugi bok i zaczęłam myśleć o wczorajszym dniu. Czułam się lepiej, choć nadal odczuwałam smutek i takie palące uczucie ze środka mnie. Nigdy nie miałam chłopaka i nigdy nie miałam złamanego serca. Teraz wiem, że to okropne uczucie... Muszę zapomnieć o McKine'nie. Nie będzie to łatwe, bo znamy się już naprawdę długo. To tak jakby stracić brata, ale wciąż go mieć. Okropne... Nie mogę myśleć o tym draniu. Tak, bo na takie miano zasługuje. Ubiorę się i pojadę do mamy i Ani. Dawno ich nie widziałam. Chcę też porozmawiać na temat ochrony. Może już nie muszą za mną łazić albo chociaż będzie tylko 1, a nie 2 lub 3. Wstałam i powędrowałam do swojej garderoby. Koniecznie muszę iść z dziewczynami na zakupy. Wybrałam ubrania i poszłam do łazienki. Tam uczesałam się i ubrałam się. Prędzej jeszcze wzięłam szybki prysznic. Później skierowałam się do kuchni. Zrobiłam sobie owsiankę z owocami. Przy okazji muszę napisać pani Dawson listę. Sama doskonale widzi, czego nie ma, lecz skąd może wiedzieć, że chcę ciastka? Gdy posprzątałam po sobie, zrobiłam listę. Wychodząc, zadzwoniłam po szofera. Moje środki na ten miesiąc zostały niemal wyczerpana. Nie było mnie stać na taxi. Kierowca był szybciej niż się spodziewałam. Przywitał się ze mną i otworzył mi drzwi. Odpowiedziałam mu i wsiadłam. Na miejscu była parę minut o 8. Matka z ojczymem jedli na pewno śniadanie. Moja rodzicielka to bardzo punktualna osoba. Zawsze wszystko zaplanowane. Skinęłam głową do ochroniarza i weszła do środka. W domu panowała nienaganna cisza. Przeszłam do jadalni.
-Laura?- zapytała zdziwiona mama i wstała
George tylko odwrócił głowę i spojrzał na mnie.
-Przyjechałam was odwiedzić. Dzień dobry!- przywitałam się z nimi i usiadłam przy stole
-Dzień dobry.- odpowiedzieli zaskoczeni
-Co ze szkołą?- zapytała
-Dziś nie pójdę. Z resztą nic ważnego dziś nie mam. Wezmę notatki od kogoś z klasy.- zawahałam się, ale szybko to zamaskowałam 
Przypomniało mi się, że bliższy kontakt z mojej klasy utrzymuję z brunetem no i Rossem.
-Dlaczego? Coś się stało?- dopytywała się
-W porządku. Tylko muszę coś przemyśleć. To jest jednak nie ważne. Chciałam porozmawiać z tobą mamo.- rzekłam
Mężczyzna tylko skinął głowa i wyszedł. Moja rodzicielka spojrzała na mnie z niepokojem.
-Mieszkanie jest całe. Chodzi mi o ochronę. Czy jest jeszcze taka konieczność, aby ją miała?- spytałam
-Właściwie to już nie. Jednak jeśli coś będzie się dziać to oni przyjadą. Zamontują specjalny guzik.- odpowiedziała poważnie i rzeczowo
Bardzo nie lubiłam tego ton. Myślę, aczkolwiek, że wynikało to już z tego jaka jest moja matka.
-To doskonale. Dziękuję.- przytuliłam mamę, co zaskoczyło ją, lecz odwzajemniła gest
-Anna śpi?- zapytałam
-Tak. Jest dopiero w pół do ósmej.- odrzekła, a ja uśmiechnęłam się
-Musimy już kończyć. Śpieszę dziś na ważne spotkanie. Miło, że wpadłaś.- oznajmiła, a ja skinęłam głową
-Cześć.- uścisnęłam ją lekko
-Do wiedzenia!- odpowiedziała i wyszła
Westchnęłam smutno i skierowałam się do wyjścia. Nigdy nie miała takiego kontaktu z mamą, jak z tatą. Odczuwam, że ona po prostu boi się ze mną rozmawiać na inne tematy niż to, co ją obchodzi. To nie jest zbyt przyjemne. Mimo to staram się jakoś poprawić naszą relację. Należy przyznać, iż idzie mi to wyjątkowo opornie...


Hejka wpadamy z nowiutkim rozdziałem. Trochę krótki, ale cóż...
W kolejnym:
- Czy przyjaciółki Laury dowiedzą się co się stało? 
- Czy Laura porozmawia z Ross'em?

KLIK <---- Notka WAŻNE
KLIK <----- Konkurs

niedziela, 23 sierpnia 2015

Rozdział 26

Laura

Po szkole postanowiłam wyjść na mały spacer. Chciałam przemyśleć wiele spraw. Od czasu tego zajścia na stołówce, nie odezwałam się słowem do Joe'go. Pomimo, że on pisze do mnie cały czas. Bardzo mnie zawiódł, gdy złamał obietnicę, którą sam zaproponował. Czuję jednak, że powinnam z nim o tym pogadać. Do tego dochodzi jeszcze Ross. Lubię go nawet, bo to inteligentny i miły chłopak, ale ja go praktycznie nie znam. Mimo to zakochał się we mnie. A może tylko sobie żartuje. Już nie wiem, co mam o tym wszystkim sądzić. Chciałabym pogadać o tym z Sah i Monic, lecz to nie możliwe. Już chciałam usiąść na ławce, gdy zobaczyłam jak McKine całuje się z jakąś dziewczyną. Coś we mnie pękło. Z moich oczu wydobyły się łzy. Szybko odwróciłam się i wybiegłam z parku, a za mną "panowie w czerni". W oddali widziałam znajomego blondyna, ale nie obchodziło mnie to teraz. Chciałam jak najszybciej być w domu.


Ross

Było już dosyć późno, ale pomimo to postanowiłem wyjść na spacer. Poszedłem w moje ulubione miejsce. Był to park. Usiadłem na trawie obok jeziora i zacząłem myśleć o moim rodzeństwie, związku Rydell i Ell'a, kiedy nagle moje oczy dostrzegły biegnącą osobę. Szybko wstałem z miejsca, aby przyjrzeć się lepiej biegnącej osobie i wtedy dostrzegłem, że to jest Laura. Biegła bardzo szybko i chyba płakała. Bez chwili zawahania ruszyłem,a za nią biegła jej ochrona.
Po chwili jednak przystanęli, a ja ich dogoniłem i zobaczyłem, że Laura się przewróciła i pościerała sobie lekko kolana. Podszedłem do niej.
-Laura.- powiedziałem cicho, ona automatycznie spojrzała na mnie. Była cała zapłakana, makijaż miała totalnie rozmazany. Do tego cała się trzęsła i miała pozdzierane kolana. 
-Lau, co się stało?- podszedłem do niej bliżej, wtedy jej ochrona się odsunęła
Dziewczyna mocno się do mnie przytuliła, a ja odwzajemniłem jej uścisk.
-Spokojnie...- gładziłem ją po ramieniu i próbowałem dowiedzieć się, co się stało 
-Joe...-wyszeptała
-Co Joe, Laura on ci coś zrobił?- od razu wyprostowałem na maksa swoje ramiona
-On całował się z inną dziewczyną!-jeszcze bardziej się rozpłakała
Jak on mógł zrobić jej coś takiego? Szybko podniosłem brunetkę z ziemi i pokierowałem się do ławki znajdującej się obok. Dziewczyna całym swoim ciałem była oparta o moje ramie, ledwo trzymała się na nogach. Usadziłem ją na ławce i usiadłem obok.
-Lau, ja nie wiem, co powiedzieć...- rzekłem, lecz ona nadal płakała
-Wiesz, odprowadzę cię do domu.- wziąłem ją pod ramię, a ona podała mi gdzie mam iść.
Doskonale wiedziałem, gdzie to jest. Chodziłem do niej na korepetycje. Ruszyłem pod wskazany adres. Szliśmy wolno, ale ze względu na nią. Chciałem ją wziąć na ręce ,ale odmówiła. Dotarliśmy pod jej mieszkanie. Wyjęła klucze z torby, które od niej przejąłem i otworzyłem drzwi. Weszliśmy do środka. Od razu położyła się na kanapie, a ja ruszyłem do kuchni i już po chwili podałem jej szklankę wody, lekko się uniosła w celu napicia się.  
-Jak chcesz mogę zostać na noc?- spytałem cicho 
- Nie Ross i tak dużo dla mnie zrobiłeś.- podała mi szklankę, abym postawił ją na stolik.
- Ross?
-Słucham.
- Czy mogę się do ciebie przytulić?- wydukała cicho 
-Jasne, chodź tutaj.- rozłożyłem swoje ramiona, a ona momentalnie się w nie wtuliła
Położyła głowę na zagięciu mojej szyj i cicho zaczęła pochlipywać. Delikatnie zacząłem gładzić ją po plecach, a brunetka mocniej mnie objęła. Byliśmy w objęciach bardzo długo, kiedy poczułem, że ciało Laury stało się cięższe. Odwróciłem swoją głowę i zobaczyłem, iż Lau zasnęła w moich ramionach. Podniosłem się wraz z nią, co nie było łatwe i zaniosłem ją do sypialni. Położyłem na łóżku, przykryłem ją kołdrą i opuściłem mieszkanie. Oznajmiłem ochronie, która stała pod drzwiami że Laura śpi i że drzwi są niezamknięte, oni tylko skinęli głowami. 
A ja ruszyłem do domu, pogrążając się w myślach. Jak on mógł zrobić jej coś takiego? Przecież to kochana dziewczyna, a on za jej plecami całował się z inną kobietą. Dlaczego to zrobił? Jedyne co było pewne to to, że nie jest jej warty. Powolnie wszedłem do domu, a moim oczom momentalnie ukazała się blada Rydel, która szybko podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła.
-Rydel co się stało?-spytałem z troską 
-Gdzie byłeś? Martwiliśmy się wszyscy o ciebie. Nie dawałeś znaku życia.- spojrzałem za plecy siostry
Stało tam całe moje rodzeństwo. Kiedy mnie nie było oni się o mnie martwili.
-Spokojnie, musiałem odprowadzić koleżankę do domu, którą spotkałem po drodze, bo bardzo źle się czuła.- wyjaśniłem 
-Mogłeś zadzwonić.- wydukał zatroskany Riker
-Wiem. ale jakoś nie myślałem, że będziecie się martwić, a poza tym nie wziąłem telefonu.- uśmiechnąłem się 
-Tak się martwiliśmy, że coś ci się stało.- powiedziała bardzo zmartwiona Rydel
-Następnym razem, będę brał telefon ze sobą, jak będę opuszczał mieszkanie.
-Obiecujesz ?-zapytała dla pewności moja starsza siostra 
- Obiecuję mój misiaczku.-zwróciłem się w ten sposób do niej, przez co zaśmiała się
-A teraz idź spać. Jesteś zmęczony, a jutro szkoła.-przytuliła mnie na dobranoc 
Wszyscy poszliśmy do swojego pokoju, szybko przebrałem się w piżamę i wskoczyłem pod cieplutką kołdrę. Ułożyłem się wygodnie i odpłynąłem w krainę snów.



Hejka przed wami kolejny rozdział.
W kolejnym:
-Jak zachowa się Laura?
-O cym będzie rozmawiać z Rossem? 

środa, 19 sierpnia 2015

Rozdział 25

Laura

Kończyłam własnie robić zakupy, kiedy moje myśli zaczęły krążyć wokół blondyna. Miałam całkowity mętlik w głowie z tym, że Ross powiedział, że ja mu się podobam.  Ponieważ w obecnej chwili chodziłam z Josephem.
Zapłaciłam za artykuły, które kupiłam, wsiadłam do samochodu wraz z moją ochroną. W domu rozpakowałam rzeczy. Uszykowałam sobie kanapki , po zakupach bardzo zgłodniałam.  Usiadłam na łóżku w swojej sypialni, a moje myśli ponownie zajął Ross i to co mi wczoraj powiedział.
Co ja mam teraz zrobić? Jestem bardzo zagubiona w uczuciach.
Normalnie słuchałabym, co mówi mi serce, lecz tym razem moje serce zamilkło, tak samo umysł- którego rzadko słuchałam, jeśli chodzi o takie sprawy. Nie miałam pojęcia, jakim uczuciem darzę Ross'a.

Ross

Siedziałem przy stole w  kuchni i myślałem o Laurze. Zacząłem żałować, że powiedziałem jej wczoraj, co do niej naprawdę czuję. Co jeśli ona wyśmieje  moje uczucia? Jeśli będzie kpiła z tego, co jej powiedziałem? Będzie sobie myśleć, że taki chłopak jak ja ma u niej szansę?
Bardzo przejmowałem się w tej kwestii, kiedy do pomieszczenia weszła Rydel z dużym uśmiechem na twarzy.
- Co ty taka radosna?- spytałem
- Nie uwierzysz, Ell zaprosił mnie na naszą pierwszą randkę.- przytuliła się do mnie bardzo mocno.
- Jej, ja też się bardzo cieszę.- odwzajemniłem jej uścisk
- Ross co jest?- zobaczyła mój smutek
- Nic po prostu cieszę się z waszego szczęścia.- przytuliłem ją mocno
- Na pewno wszystko dobrze?- dopytywała się
-Tak, spokojnie.
- Ale jeśli coś będzie się działo to ze mną o tym porozmawiasz?- spytała
- Na pewno. Jesteś jedyna kobietą w tym domu.- uśmiechnąłem się
- Chodzi o dziewczynę?
- Może, jak będę chciał pogadać to do ciebie przyjdę. Okay?
- Dobrze.- wyszła z kuchni, zostawiając mnie samego.

Rydel

Byłam bardzo zaskoczona zachowaniem Ellingtona. Siedziałam sobie spokojnie w swoim pokoju, kiedy rozległo się płukanie do drzwi.
- Proszę.- drzwi do pokoju się otworzyły, a w nich stanął Ell
- Hej, mogę wejść?- spytał
- Jasne, ty zawsze kochanie. - usiadł obok mnie, a ja na przywitanie pocałowałam go w policzek
- Wiesz, tak sobie pomyślałem, że może gdzieś razem wyjdziemy, dziś wyjdziemy.- poprawił się
- A gdzie?- zapytałam, przytulając się do niego
- Może na jakąś kolacje?
- Mam lepszy pomysł.- zadeklarowałam
- Pójdziemy do parku i kupimy sobie jakieś frytki czy coś. Co ty na to?- stanęłam przed nim
- Możemy, skoro tak chcesz.- uśmiechnął się do mnie
- To o której ?
- Może... o 20?
- Mi odpowiada.- odrzekłam szczęśliwa

***

Nigdy nie myślałam, że on tak szybko odważy się zaprosić mnie na randkę. Sadziłam, iż będę musiała dłużej czekać na ten ważny dla mnie moment. A tu proszę!!! Miłe zaskoczenie. Myślałam o tym, przegrzebując swoją szafę z ubraniami wybrałam: legginsy i do tego czarna bluzkę z białym napisem ,,Love" .Rozpuściłam swoje włosy, lekko je przeczesując. Byłam gotowa do wyjścia. Miałam jeszcze trochę czasu, wiec zarobiłam sobie lekki makijaż.
- Gotowa?- do pokój znienacka wpadł Ell, kiedy ją składałam kosmetyki
- Poczekaj chwilkę.- rzekłam szybciej, robiąc wcześniejszą czynność
- Już możemy iść.- rzekłam, kiedy skończyłam
Szliśmy bardzo powoli. Ellington obejmował mnie w tali. Bardzo się cieszyłam, że go mam. To on zrobił ten pierwszy krok, powiedział ,że mu się podobam, że mnie kocha. Nie wiem jak to by było gdyby on tego nie zrobił. Ja pewno bym się na to nie odważyła, nie umiałabym zrobić tego pierwszego kroku. Wiedziałam, że on nadal się stresował, zwłaszcza dziś czułam jak jego mięśnie są zaciśnięte, ale nie rozumiałam dlaczego?
- Czemu jesteś taki bardzo spięty? - zapytałam wprost
- Nie jestem spięty.- zaprzeczył
-Ja to czuję, możesz mi powiedzieć przecież cię nie wyśmieję.- zapewniłam go
- Ja po prostu się boję. - przystanął na chwilę, a ja pociągnęłam go za rękę tak, że stanął ze mną  twarzą w twarz.
Delikatnie objęłam jego buzie dłońmi, gładząc go palcami po polikach.
-Czego się boisz?- spytałam go, przybliżając swoja twarz do jego
- Tego, że zrobię coś nie tak i cię stracę,- wyznał i pochylił twarz w dół
- Spokojnie. Nie stracisz mnie. Ja zawsze będę przy tobie.- zapewniłam go
- A jeśli zrobię coś nie tak? To mnie zostawisz!
- Na pewno nic takiego nie będzie miało miejsca. Spokojnie.- przyłożyłam swoje czoło do jego
- Rydel…
-Tak?
- Jesteś cudowna. - mocno się do mnie przytulił
- Zamówimy sobie frytki?- spytałam, pokazując palcem budkę z różnymi takimi rzeczami.
- Jasne, chodź.- pociągnął mnie  za rękę
Zamówiliśmy dwie porcie frytek. Kiedy czekaliśmy aż się zrobią i ściskaliśmy się. Ell opowiadał jakieś śmieszne historie. Pan sprzedający podał nam nasze zamówienie, a my z tym ruszyliśmy do parku.
Usiedliśmy na ławce i jedząc, wpatrywaliśmy się w horyzont znajdujący się przed nami.
-Wiesz bardzo mi na tobie zależy.- rzekłam, kiedy skończyliśmy jeść
-Wiem Rydel,  mi tak samo na tobie zależy.
- Cieszę się wracamy już do domu. – spytałam, wskazując ręka na zegarek, na którym pojawiła się godzina 22.30
- Jak chcesz. Wiesz, że przy mnie jesteś bezpieczna.
-Wiem chodźmy już.- wstałam z ławki i wyciągnęłam do niego rękę, chwycił ją i razem ruszyliśmy do naszego mieszkania.
Kiedy weszliśmy do środka panowała całkowita ciemność. Zapaliliśmy światło i zdjęliśmy buty, a następnie udaliśmy się do naszych pokoi. Oczywiście Ell odprowadził mnie pod same drzwi pokoju, aby mieć pewności, że nic mi się nie stało.
- Naprawdę świetnie się dziś bawiłam.- rzekłam. kiedy staliśmy przy drzwiach do mojego pokoju
- Ja też, a to wszystko dzięki tobie, - pocałował mnie w policzek i przytulił.
Ruszył do swojego pokoju, lecz ja tego nie chciałam, pragnęłam być w jego ramionach.
- Ell? - zawołałam zanim wszedł do pokoju
- Tak. - zatrzymał się
- Możesz... znaczy już nic. - podszedł w moja stronę
Chyba było już za późno, żeby się wycofać.
- Słucham, mów.- popatrzył mi głęboko w oczy, a ja zawiesiłam mu ręce na szyi i się do niego przytuliłam
- Zostań ze mną na noc.- szepnęłam mu na ucho
- Chcesz tego?
- Tak, ale tylko śpimy nic więcej.
- Ale przytulić się mogę.- zapytał
- Jasne, że tak.- zaśmiałam się
Oboje weszliśmy do pomieszczenia. Oczywiście wzięłam swoją piżamę i poszłam się umyć, następnie poszedł Ellington, a ja czekałam na mojego chłopaka. Kiedy przyszedł, położyliśmy się oboje na łóżku, Ell mnie przytulił do siebie i razem poszliśmy spać.



Ello!
Dziękujemy za komentarze pod poprzednim rozdziałem. Jako niespodziankę postanowiłyśmy dodać wcześniej ten rozdział :D
W rozdziale 26:
-Co zauważy Laura?
-Jak zachowa się Ross?

niedziela, 16 sierpnia 2015

Rozdział 24

 Narrator

Zszokowana brunetka postanowiła udać się do mieszkania Ross'a. Laurę cały czas męczyło, że on może coś do niej czuć. Właściwie była zaskoczona i jednocześnie zła na swojego chłopaka. Gdy wróciła do mieszkania pierwsze, co zrobiła to rzucenie się na kanapę i pogrążenie we własnych myślach. Nie wiedziała co powinna teraz zrobić. Chciała poradzić się przyjaciółek, lecz przypomniało jej się, że one nic nie wiedzą. Nie chciała pokłócić się z nimi, więc postanowiła sama rozwiązać problem i udać się do Lynch'a. Rozmowę z Josephem zostawiła sobie na kolejny dzień. Tymczasem jej myśli zajmowało jedno pytanie: Czy to prawda, że Ross czuje do niej coś? Szybko przemierza kilometry, jakie dzielą ją od miejsca zamieszkania Lyncha. Jechała razem z ochroną. Już dawno przywykła do nich. Nie krępowała się już ich obecnością, jednak czasami wolała być sama. Kiedy znalazła się pod blokiem, uznała, że ma bardzo dużo szczęścia, ponieważ drzwi od bloku są otwarte na oścież. Szybko wbiega na odpowiednie piętro i zatrzymała się przed drzwiami, za którymi mieszka Ross. Prędzej ubłagała najpierw "swoich goryli" o pozostanie w aucie.
Zapukała do drzwi, gdyż nie dostrzegła nigdzie dzwonka. Jest już wieczór, gdyż jest po 20. Postanawia ponowić swój czyn jeszcze raz, lecz drzwi się otworzyły się, a w nich stanął Ross ubrany w podkoszulek i luźne spodnie od dresu. Chłopak bardzo szybko układa swoje włosy na głowie, które są w lekkim nieładzie. Jest on szokowany wizytą Laury, osoby, która dowiedziała się, co on czuje do niej.
- Mogę wejść?- pyta delikatnie Marano
Blondyn otwiera szerzej drzwi, tym samym dając do zrozumienia dziewczynie, żeby weszła dalej.  
-Tędy.- prowadzi dziewczynę do kuchni
Brunetka rozgląda się, ale nie widzi nikogo oprócz chłopaka, do którego przyszła.
 -Napijesz się czegoś?- pyta, nalewając sobie soku jabłkowego
- Tak. Może być ten sok.- odpowiada
Ross podaje dwie szklanki na stół, po czym siada naprzeciwko niej
- Przyszłam do ciebie, abyś powiedział mi jedną rzecz. W zasadzie to wyjaśnił.- zaczęła brunetka
-Jaką? - pyta, popijając napój
Udaje, że nie wie, lecz oboje doskonale wiedzą. Błaga, żeby spytała tylko nie o ten rysunek. Jego nadzieja, jednak szybko znika, gdy słyszy pytanie Marano. 
-Czy to prawda, że ja ci się podobam?- pyta z zaciekawieniem i lekką niepewnością 
- Laura...- rzekł, jakby zmęczony ,ale ona  natychmiast mu przerwała
- Odpowiedź mi Ross.- chłopak wstał z krzesła
Podszedł do okna, wpatrując się w nieznany punkt  przed sobą, wyznał.
-Ten rysunek... To nie tak jak myślisz. Nikt nigdy nie miał go zobaczyć, a w szczególności ty, ale stało się. To prawda. Podobasz mi się. - wyznał ze wstydem tym samym, wprowadzając Laurę w niezręczną sytuacje.
- Ja nie wiem, co powiedzieć. - odrzekła Laura
- Tak myślałem. Nie musisz nic mówić. Nie jesteś mi nic winna.- powiedział, a brunetka uśmiechnęła się
Jego szczerość wydała jej się być naprawdę urocza. Mimo to nadal była pod wrażeniem tego, co przed chwilą usłyszała. Sama nie wiedziała, czego się spodziewała przychodząc tu.
- Ja...ja muszę to przemyśleć.- powiedziała szybko i wstała
Blondyn odwrócił się i spojrzał na nią zakłopotany. Posłała mu tylko przepraszające spojrzenie i wyszła.


Hejka wpadamy do Was z kolejnym rozdziałem:)  Jesteśmy mile zaskoczone, że tyle osób zaczęło komentować nasze rozdziały.

A w kolejnym:
- Rydellington idzie na randkę. 
- Jakich przemyśleń dokona Laura ?
- Czego będzie bać się Ross?
Tego wszystkiego dowiecie się już za tydzień! :) 


piątek, 7 sierpnia 2015

Rozdział 23

Narrator

-Lynch ma być kompletnie oczarowany tobą, rozumiesz?- zapytał Sam, a blondyna pokiwała głową
-A co ja będę z tego miała?- tym razem to ona zadała pytanie
-Umówimy cię z Joe'm.- odrzekł Morris
-Okay... Tylko nie wiem, jak do niego zagadać.- rzekła, a czarnowłosy klepnął się ręka w czoło
-Po prostu podejdź. Masz i idź już.- włożył jej za bluzkę 50 dolarów i obrócił w kierunku Ross'a
Dziewczyna ruszyła pewnym krokiem w kierunku blondyna. Znała go tylko z widzenia, a więc kompletnie nic o nim nie wiedziała. Znała tylko imię i nazwisko. Wiedziała też, że musiał czymś zawinić chłopakom. Becky nie była zła, ale bardzo podobał jej się Joe i dlatego zgodziła się. Zdawała sobie doskonale sprawę z tego, iż podoba się wielu chłopcom, lecz ją już od dawna obchodził ten jeden. Poza tym mogła zarobić i iść na randkę z McKine'm. Usiadła obok Lynch'a na parapecie. Ten w ogóle nie zwracał na nią uwagi, tylko czytał jakaś książkę. Dotknęła go lekko ręką. Spojrzał na nią, a wtedy uśmiechnęła się i powiedziała.
-Oj, przepraszam. Nie chciałam ci przeszkodzić.- rzekła zupełnie niewinnie
-Nic się nie stało.- odpowiedział i odwzajemnił jej uśmiech
-Jestem Becky.- przedstawiła się i przysunęła się do niego
-Ross.
-Co czytasz?- zapytała i w tym samym czasie spojrzała za niego
Dostrzegła Morris'a, który szedł w ich stronę. Szybko spojrzała w jego oczy.
-Takie tam opowiadanie.- odpowiedział lekko zawstydzony
-No powiedz Ross.- zaczęła go przekonywać
-To nic ciekawego.- próbował ją odwieść od tego tematu
-Nie bądź taki.- naciskała jeszcze bardziej
-Ech, to Romeo i Julia.- zdradził, a ona uśmiechnęła się szeroko
-Słodki jesteś, kiedy się wstydzisz, wiesz?- powiedziała mu, a on przewrócił oczami
Był zdezorientowany. Nie miał pojęcia, czego chciała ta dziewczyna, ale polubił ją. Była bardzo miła. Zaczęli rozmawiać o tym, do której klasy chodzą. Nagle blondynka zbliżyła się do niego i pocałowała go w policzek, co kompletnie sparaliżowało Lynch'a.
-Muszę już lecieć.- oznajmiła i odeszła
-Co to było?- zapytał siebie w myślach i zszedł z parapetu, po czym sięgnął swoją torbę z podłogi i włożył do niej książkę
Spojrzał na zegarek. Zaraz dzwonek. Pomyślał i udał się pod klasę. Jego myśli zaplątała teraz blondynka do chwili, aż zaczął ją porównywać z Marano. W tym czasie kumple Joseph'a cieszyli się. Udało im się zdobyć zeszyt blondyna, który posiadał teraz Sam. Otworzył go i zaczął kartkować. Jest. Znalazł rysunek z Laurą i krótką notkę. Odczytał ją cicho.
-Zakochałem się w pięknej Laurze Marano.- kiedy skończył, cała zgraja wybuchła śmiechem
-Że co?- zapytał jedne z nich i wybuch jeszcze większym śmiechem
-No to mamy go.- uśmiechnęli się do siebie

***

Na długiej przerwie kumple McKine'a postanowili wykorzystać swój dowód. Podczas lunchu, gdy na stołówce jest niemal cała szkoła, zaczęli wysyłać zdjęcia z zeszytu Ross'a, na których był uwieczniony portret pięknej Marano oraz wyznanie Lynch'a. Większość osób zareagowała na to śmiechem, lecz znalazła się mała cząstka, która nie była tak rozbawiona. Wśród niej znalazł się sam Ross, który natychmiast opuścił szkołę. Czuł się upokorzony i nie mógł znieść śmiechów innych. Chłopak od razu skierował się do cukierni, w której pracowała Alice. Było to jedne słuszne miejsca, jakie w tej chwili miał na myśli. Tymczasem w szkole Laura nieświadoma tego, co zrobili kumple jej chłopaka, razem z Joe'm udała się na stołówkę.
-Mam coś na twarzy?- zapytała dyskretnie bruneta
-Nie. Wyglądasz okay. Nie wiem, o co im chodzi.- odpowiedział równie zdziwiony zachowaniem ludzi
Wszystko jednak wyjaśniło się, gdy para zasiadła przy stoliku z głównymi prowokatorami tej akcji, czyli kumplami Joe'go.
-Co to ma być?- rzekła zła Marano
-To wyznanie Lynch'a. Nie umiesz czytać?- zażartował Morris, za co dostał z rękę w głowę od McKine'a
-To wasza sprawka?- zadała pytanie i spojrzała zawiedziona na swojego chłopaka oraz jego kumpli, których miny mówiły same za siebie
-Obiecywałeś Joe.- krzyknęła i wyszła ze stołówki, a brunet za nią
-Ja nie miałem z tym nic wspólnego. Uwierz mi Laura.- tłumaczył się, trzymając ją za dłonie, aby nie uciekła
-Nie wierzę w to. W ogóle dlaczego to zrobiliście, teraz czujecie się lepiej?- zmieniła temat
-Ale to nie byłem ja. Po co miałbym kłamać? Z resztą ty lepiej powiedz, dlaczego go tak bronisz. A może on podoba ci się. Lubisz takie sieroty? Całego świata nie uratujesz!- odpowiedział jej zły, a ona odsunęła się od niego
-Po prostu nie wierzę w to, co powiedziałeś!- pokręciła głową i udała się do miejsca, gdzie stała jej ochrona, po czym weszła jej asyście do szkoły

Hejko!
Wpadamy do Was z kolejnym rozdziałem. Akcja nabiera coraz szybszego tempa. Obiecujemy, że w przyszłych rozdziałach nie zabraknie emocji! Komentujcie szczerze :) To naprawdę daje kopa do pisania.
Pozdrawiamy
Ania Fanka & Sylwia Lynch

A już w rozdziale 24:
-Co zrobi Laura?
-Jak zachowa się Ross?
-Co stanie się pomiędzy Joe'm a Marano?
Wszystkie odpowiedzi - next. 

wtorek, 4 sierpnia 2015

Rozdział 22

Narrator

Nastroje wśród przyjaciół Josepha nie były zbyt radosne. W grupie coraz częściej zdarzały się kłótnie. Paczka była bardzo zazdrosna o to, że ich najlepszy przyjaciel Joe cały swój wolny czas, zaczął poświęcać Laurze. Lubili oni ją, jednak kiedy Joseph zaczął z nią spędzać z nią całe dnie, nie ukrywali oni swojej nie chęci w stosunku do nastolatki.
-Kolejny weekend, niedziela, a my znowu nie mamy jednej osoby do gry w hockey'a. Jak mamy się odegrać skoro McKine'a ciągle nie ma.- powiedział zły Sam
-5 na 4 to rzeczywiście słabo, tym bardziej, że Joe zawsze gra na ataku.- dodał Morris
-Trzeba coś z tym zrobić.- oznajmił Sam, a inni tylko pokiwali zgodnie głowami

***

Kolejnego dnia idąc korytarzem szkoły, jeden z nich dostrzegł w oddali Ross'a. Chłopcy bardzo go nie lubili i tylko na prośbę Joe'go przestali go publicznie upokarzać. Według nich do tej szkoły nadają się tylko osoby, które są bogate. Tacy biedacy, jak Ross powinni mieć zakaz uczęszczania do tej szkoły. W głębi duszy, jednak zazdrościli mu. Chłopak był inteligenty i odnosił sukcesy w konkursach, o czym mogli tylko pomarzyć. Został im tylko sport. Ostatnio konsultowali się wielokrotnie na temat Laury i Ross'a. Od czasu, kiedy brunetka udzieliłam mu korepetycji. Podejrzewali, że temu blondasowi podoba się Marano. Wiedzieli, że to bardzo nie spodoba się McKine'owi. Wtedy na pewno znów mogliby mu dokuczać, ale nie mieli żadnych dowodów. 
Tego dnia, gdy przechodzili obok Rossa zobaczyli w jego zeszycie szkic rysunku.
-Ej, to była ta Marano.- rzekł jeden z nich
-Mów głośniej to Lynch cię usłyszy.- Sam trzepnął chłopaka w głowę
-Trzeba coś wykombinować, aby jakoś zakosić mu ten zeszyt.- dokończył
-Tak. Może Becky nam pomoże?- zaproponował Morris
-Dawajcie. Musimy ja złapać zanim wyjdzie ze szkoły.- zarządził Sam
W drodze do blondyny postanowili, że będą czekać jeśli zdobędą zeszyt. Chcą wybrać dobrą chwilę, aby wszyscy się o tym dowiedzieli, że chłopak z biednej rodziny- ledwo wiążącej koniec z końcem bez matki i ojca, jest zakochany w ślicznej Marano. 

Ross

Rysowałem portret Lau, kiedy niespodziewanie dostrzegłem, że obok mnie przechodzą kumple Josepha. W pośpiechu schowałem zeszyt do torby, aby już nikt więcej tego nie zobaczył. Wiedziałem, iż oni zobaczyli niedokończony portret Laury, a to nie wróżyło nic dobrego. Miałem pewność, że za to wkrótce oberwę. Tylko jeszcze nie wdziałem, ile wstydu i upokorzenia będzie mnie to kosztować. Dotarłem pod klasę. Nie widziałem nigdzie ich. Gdy przyszedł nauczyciel weszliśmy do środka. Widziałem, jak Laura cały czas rozmawia, o czym z McKine'm. W pewnym momencie spojrzała na mnie. Szybko odwróciłem wzrok, lecz kątem oka zauważyłem jak się uśmiecha, przez co również się uśmiechnąłem. Ta dziewczyna zdawała się być taka otwarta i jednocześnie tajemnicza. Poza tym jest mądra. A jeszcze wczoraj zastanawiałem się, dlaczego tak mnie oczarowała... 



Rozdział jest bardzo krótki, ale cóż.... akcja zaczyna się rozkręcać. W kolejnych rozdziałach będzie więcej emocji.
W kolejnym rozdziale już za tydzień:
-Czy szkoła pozna sekret Ross'a?
-Co zrobi Laura?