sobota, 24 października 2015

Rozdział 35

Ross

Kolejny nudny dzień w szkole. Chodziłem po korytarzach i szukałem Laury. Musiałem z nią porozmawiać. Zaglądałem do niektórych sal, w których mogła znajdować się brunetka, lecz moje starania szły na marne. Dzwoniłem do niej, ale nie odbierała, pisałem- nie odpisywała. Widać skutecznie mnie unika. Ruszyłem w stronę biblioteki, kiedy moim oczom ukazały się Monic i Sarah. Zebrałem się na odwagę  i podszedłem do nich. Może one mi coś powiedzą na temat Laury, która mnie unikała...
- Hej dziewczyny.- przywitałem się dosyć niepewnie.
- Hej- odrzekły.
- Wiecie dlaczego nie mogę  znaleźć dziś  w szkole Laury? Unika mnie?- spytałem wprost.
Za to dziewczyny spojrzały na siebie wymownie i Monic odpowiedziała:
- Ross, Laury nie ma dziś w szkole ona...- przerwała- jest w szpitalu.
- Miała wypadek- dokończyła Sarah.
- Jak to miała wypadek?
- Potrącił ja rowerzysta.
- W jakim jest szpitalu?
- Tutaj niedaleko zaraz za parkiem.- wyjaśniły mi dziewczyny. 
Nie zważając  na to, że mam jeszcze kilka lekcji, szybko udałem się do szpitala. Biegłem naprawdę szybko. Gdy byłem na miejscu, poszedłem do recepcji i spytałem.
- Dzień dobry, w której sali leży pani Marano Laura?
- W sali 125.
- Dziękuję. 
Bałem się, że ta kobieta zapyta kim jestem dla Laury i jak powiem, że przyjacielem to mnie nie wpuści. Jednak tak się nie stało.Wszedłem do sali, w której leżała Laura. Był to osobny pokój z pewnością za dodatkową opłatą. Było tu przytulnie, mi to był nadal szpital.  Podszedłem do łóżka, na którym znajdowała się brunetka. Wyglądała normalnie i ubrana była w dres. Delikatnie pogładziłem jej policzek, na co ona przekręciła głowę w moją stronę i otworzyła oczy.
- Ross.- wydukała cicho. 
- Nie powinieneś być w szkole?- spytała już żywiej i usiadła, ponieważ do tej pory leżała. 
- Powonieniem, ale bardzo martwiłem się, że nie mogę cię znaleźć w szkole. Sarah i Monic powiedziały mi, że jesteś w szpitalu i jak najszybciej chciałem się znaleźć tutaj.- wyjaśniłem jej.
-Rozmawiałeś z nimi?- zapytała lekko zdziwiona, przez co poczułem się dziwnie.
-Tak.
- Wiesz, to kochane z twojej strony.- stwierdziła uśmiechając się delikatnie.
- Co ci dokładnie jest?
- Mam zwichniętą kostkę i lekko nadpęknięte paliczki w prawej nodze. Nic poważnego, ale matka zadzwoniła do znajomych i musiałam zostać tu, bo mama zażyczyła sobie do tego jeszcze inne badania. Poza tym dziś będą mi zakładać usztywnienie i trochę jestem potłuczona. To tyle. Nie musiałeś zrywać się z zajęć.- powiedziała, a ja pokiwałem głową.
- Zrobiłem to dla ciebie ty to wiesz. Jak mogłem siedzieć spokojnie na lekcjach, kiedy nie wiedziałem w jakim jesteś stanie!- zaznaczyłem ,a ona zaśmiała się.
- Ross potrącił mnie rower, nie tir!- rzekła, jakby uznała mnie za szaleńca.
- Wiem, ale martwiłem się i widzę, że humor ci dopisuje- zaczęliśmy się śmiać.
- Tu panuje okropna nuda, a w tym TV nie ma nic ciekawego. Nie rozumiem, po co muszę to leżeć. To strata czasu. Jednak z drugiej strony mam taką, małą przygodę.- stwierdziła, a kąciki moich ust powędrowały wysoko do góry.
- Dzień dobry pani Lauro.- powiedziała pielęgniarka, która weszła i stanęła przy jej łóżku.
- Dzień dobry!- powiedzieliśmy równocześnie 
- Chciałam panią poinformować, że za chwilę jedziemy zakładać szynę i na badania kontrolne, aby pani mogła szybko opuścić szpital.- poinformowała ją pani w średnim wieku.
Była bardzo ogarnięta. Dbała o siebie i zauważa się to na pierwszy rzut oka.
- Ross idź już do domu. Dziękuję, że mnie odwiedziłeś.- Laura zwróciła się do mnie.
- Dobra, trzymaj się - uścisnąłem jej rękę i opuściłem salę.

***

Laura wczoraj wyszła ze szpitala i dziś po szkole miałem iść ją odwiedzić. Własnie stanąłem przed jej drzwiami do budynku i nacisnąłem jej numer mieszkania 74.
-Chodź.- usłyszałem i otworzyła mi po chwili.
-Hej, wejdź proszę.- przywitała mnie, wpuszczając mnie do mieszkania.
Podpierała się na kulach, więc zamknąłem drzwi i oboje ruszyliśmy do salonu. Dziewczyna usiadła na kanapie, a nogę wyciągnęła na szklany stolik, na którym była położona poduszka. Przypomniałem sobie, jak uczyliśmy się...
- Ross, wiesz trochę mi głupio, ale czy mogę cię o coś prosić?- spytała delikatnie.
- No jasne, słucham.- odpowiedziałem natychmiast.
- Czy mógłbyś pójść do apteki i wykupić mi maść, bo mam receptę a sama...- przerwałem jej.
- Jasne Laura. Rozumiem, spokojnie. Potrzebne ci coś jeszcze? Jakieś zakupy?- spytałem, biorąc od niej receptę i pieniądze, które wyciągnęła z torebki, która leżała na kanapie.
- Jak byś mógł zrobić małe zakupy. Zrobię ci listę i dam więcej kasy.- rzekła, biorąc się za pisanie.
- Nie musisz dawać mi pieniędzy.- powiedziałem.
- Nie ma takiej możliwości. Nie będziesz płacił za moje rzeczy.- odrzekła szybko.
Widać, że trochę ją zdenerwowałem.
- Ale Laura...
-Nie Ross, proszę.- podała mi listę.
Przeleciałem szybko wzrokiem i zatrzymałem się na jednym produkcie.
- Przepraszam nie musisz tego kupować.- rzekła, widząc moją minę.
Na jej policzkach pojawiły się lekkie rumieńce, z którymi był jej do twarzy.
- Nie spokojnie. Rzadko, bardzo rzadko kupuje podpaski i tampony, ale spoko.- zadeklarowałem.
- Na pewno? Jeśli nie chcesz, nie kupuj. Zadzwonię do Monic lub Sah.
- Spokojnie. Niedługo wrócę, a ty się nie przemęczaj. - powiedziałem i opuściłem mieszkanie.
Poszedłem do najbliższej apteki i kupiłem maść na siniaki, która była przepisana na recepcie.
Potem poszedłem do sklepu i kupiłem wszystkie produkty, jakie były na liście.
Zapłaciłem za wszystko i ruszyłem z  powrotem do mieszkania Laury.
-Może uszykuję coś na kolacje? - spytałem, kiedy ponowie byłem już w mieszkaniu Marano.
- Umiesz gotować?- spytała, siadając przy stole.
- No jasne. Nie jestem mistrzem, ale coś tam umiem. - przyznałem
- Super, a co ugotujesz?- widać, że spodobał jej się ten pomysł.
- Może zapiekankę przyrządzę.- zaproponowałem.
-Okay, czekam z niecierpliwieniem.- odrzekła radośnie.
- Chcesz mi pomóc?- zapytałem
- No jasne.
- Pokroisz paprykę, pieczarki i pierś z kurczaka.
Podałem jej deskę i nóż, a brunetka zaczęła kroić. Ja przyszykowałem sosy. Gdy wszystko było gotowe, podsmażyłem pierś z kurczaka, osobno pieczarki z cebulą i papryką. Następnie przełożyłem wszystko do naczynia żaroodpornego, a potem dodałem sosy i sera.
- Za 30 minut powinno być gotowe. Gdzie masz talerze?- spytałem, zamykając piekarnik.
- W szafce obok lodówki.
Wyjąłem kwadratowe białe talerze i nakryłem do stołu.
- Rzadko zdarza się, aby chłopak potrafił tak dobrze gotować,- powiedziała, kiedy nakładałem zapiekankę na talerze
- Jeszcze nie spróbowałaś, a już wiesz, że jest dobre- zaśmiałem się.
-Świetnie pachnie- rzekła, kiedy podałem jej talerz.
Oboje zabraliśmy się za jedzenie.
- To jest pyszne, widzisz mówiłam, że będzie dobre.- powiedziała, uśmiechając się, co odwzajemniłem.
- Cieszę się, że ci smakuje.- odpowiedziałem i skonsumowałem kolejny kawałek dania.
Po posiłku włożyłem naczynia do zmywarki i oznajmiłem, że będę się już zbierać. Moja siostra zaczęła zasypywać mnie wiadomościami. Przy drzwiach Laura mnie zatrzymała.
-Przyjdziesz jutro?- spytała
- Jeśli chcesz?
- Chcę.- przyznała.
Widziałem w jej oczach prawdę, co cieszyło mnie. Ona naprawdę mnie lubi...
- To przyjdę.- dała mi buziaka w policzek, a ja ruszyłem do mojego mieszkania.
Kiedy byłem na miejscu szybko się umyłem i poszedłem spać. Byłem bardzo zdziwiony z przebiegu dzisiejszych zdarzeń i z uśmiechem zasnąłem.

Hej!
Wpadamy do Was z next'em i dziękujemy za komy pod poprzednim rozdziałem! :*
W rozdziale 36:
-Z kim będzie rozmawiać Laura?
-Czego dowie się Joe?
-Co zrobi Ross?


niedziela, 18 października 2015

Rozdział 34


Laura

Kiedy mama z Anią wyszły, poczułam, że wszystko zaczęło się układać. Jednak sprawa z Rossem nadal nie dawała mi spokoju. Czy on też mi się podoba? Myślałam. Jest przystojny, ale to nie wystarczy. Nie chodzi mi tylko o wygląd. Wiem, aczkolwiek, że wkrótce będę musiała coś powiedzieć. Dobrze, że już nie chodzimy do tej samej klasy. Tak, dobrze zrobiłam, że się przepisałam. Rozmyślając, robiłam sobie kanapki, gdyż nastała już pora kolacji, a ja czułam głód. Nagle po mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Czyżby dziewczyny? Na myśl od razu przyszły mi moje przyjaciółki. Uchyliłam lekko drzwi, aby sprawdzić, kto to i ujrzałam Jego.
-Laura!- zdążył krzyknąć, a ja zatrzasnęłam drzwi.
On jednak zaczął dzwonić dzwonkiem. Otworzyłam drzwi, aby go powstrzymać, jednak zamiast to zrobić, oboje znaleźliśmy się w salonie na kanapie, na której siedzieliśmy oddaleni od siebie, a cisza wypełniała mieszkanie. Patrzyłam na wielki bukiet kwiatów, który stał na podłodze przy oknie.
-Posłuchaj...- zaczął, ale przerwałam mu.
-Nie, to ty posłuchaj. Dlaczego nie odpuścisz? Daj mi spokój, przecież nie jestem ci nic winna. Nie wyszło nam.- rzekłam nerwowo, a on zaprzeczył głową.
-Nie dałaś mi nic powiedzieć. Za każdym razem tylko wyrzucałaś mi moje błędy, które rzekomo popełniłem. Czy ja zrezygnowałem? Niby po co tu teraz siedzę? Zależy mi na tobie Laura. Ja nie pocałowałem tamtej dziewczyny. To ciebie kocham...- znów mu przerwałam.
-No chyba sobie ze mnie żarty robisz. Dwa razy was widziałam w tym samym miejscu. Przypadek? No właśnie. Więc, nie mówi mi, że ci zależy. To okropne, jak się zachowujesz! To nie jest ten Joe, którego znam.- powiedziałam smutno i wstałam, co również uczynił.
Podszedł do mnie, ale odepchnęłam go.
-Nadal ten sam!- zaznaczył.
-Nie widzisz, że ktoś chce nas rozdzielić i w sumie udało mu się to. Już mnie nie kochasz? Tak szybko zapomniałaś?!- wyrzucił mi, a ja otworzyłam szeroko oczy.
-Jak możesz?!
-Kochasz tego Lynch?- zapytał wyraźnie urażony.
Już miałam go dość.
-Na pewno jest lepszy od ciebie!- krzyknęłam, a on odwrócił się na pięcie i z prędkością światła, opuścił mieszkanie.
Usiadłam na fotel i zaczęłam płakać.

***

Gdy McKine wyszedł minęło kilkanaście minut, zanim uspokoiłam się. Potem zjadłam kanapki, które przygotowałam wcześniej i udałam się na spacer. Musiałam odetchnąć. Dziś zbyt wiele wydarzyło się w moim życiu. Czułam się przytłoczona. Mimo tego, że Joe zranił mnie, coś w środku mnie mówiło mi, że chcę mu wybaczyć. Z drugiej strony byłam zła na niego. Do tego dochodzi jeszcze Lynch, zrobił mi zamieszanie w życiu. Nie wiem, czy kiedykolwiek poradzę sobie z nimi... Westchnęłam głęboko i spojrzała przed siebie. Zobaczyłam rowerzystę. Była kilka metrów ode mnie i jechał dosyć szybko, mimo że chodnik był wąski. Zeszłam na bok, ale i tak zahaczył o mnie, przez co upadłam i poczułam okropny ból w kostce. O nie! Chyba złamałam sobie nogę. Spojrzałam za siebie, lecz nigdzie nie widziałam rowerzysty. Z pomocą przyszła mi starsza pani. Pomogła mi dojść jakoś do ławki, a później zadzwoniłam to matki, która przysłała kierowcę. Powiózł mnie do szpitala.



Witamy wpadamy do Was z rozdziałem, jak wam się podoba? Prosimy o szczere komentarze. Mamy do Was jeszcze jedną prośbę, aby każdy z Was napisał, co by chciał zmienić w naszym blogu. To dla nas bardzo ważne
A za tydzień:
-W jaki sposób  Ross dowie się, że Laura jest w szpitalu, jak postaci?
-Czy brunetka odwzajemni uczucia chłopaka?




niedziela, 11 października 2015

Rozdział 33


Ross

Dziś jest ten dzień! Całe moje życie się zmieni na lepsze albo legnie w gruzach. Choć na myśl o tej drugiej byłem przerażony. Kiedy szedłem po schodach do apartamentowca Laury, tak właśnie rozmyślałem. Wybrałem schody, żeby pozbyć się stresu. Delikatnie zapukałem, kiedy byłem przy drzwiach. Po chwili Laura mi otworzyła i wpuściła do środka, witając się ze mną.
-Hej- przywitała mnie, a na jej twarzy widniało zaskoczenie. 
Widocznie musiała być czymś zajęta. Czyli to nie ona otworzyła mi drzwi do budynku?
-Hej, chciałem ci zrobić niespodziankę.-uśmiechem się do niej.
-Chcesz coś do picia?- spytała, wchodząc do kuchni 
-Tak-spojrzała na mnie pytając-wodę.
-Niestety nie mam wody, ale mam sok.- odrzekła.
-Może być.
-Ciesze się-nalała w dwie szklanki i jedną z nich podała mi do ręki.
-Wiesz, ja przyszedłem, bo muszę ci coś powiedzieć- zacząłem.
-Słucham- powiedziała.
Wiedziałem, że zaczęła się denerwować. Myślę, że ja mimo to czułem się gorzej. W końcu zebrałem się na odwagę i zacząłem:
-Bo ty mi się podobasz.- wydusiłem.
-Że co?-spytała po chwili
-Podobasz mi się Laura,ja wiem, że już to....- przerwała mi.
-Nie Ross. Przepraszam, ale muszę to przemyśleć. Zostaw mnie samą. Nie rób mi tego proszę cię...- w jej głosie słychać było rozpacz i prośbę, tak jakby walczyła sama z sobą.
-Laura-podszedłem do niej.
-Ross, proszę wyjdź- wiedziałem, że nie warto naciskać i opuściłem jej mieszkanie.

Laura

Po tym, co powiedział mi Ross byłam w kompletnym szoku. Kiedy tylko wyszedł, pobiegłam do sypialni i rzuciłam się na łóżko. Czułam się okropnie. Chłopak, który był moim przyjacielem, któremu tak bardzo zaufałam, zranił mnie, okłamał mnie. W dodatku chłopak, którego trochę znam, mówi mi, że podobam mu się i to już po raz drugi! A ja jestem nadal obojętna. Nie wiem, co mam zrobić. Do tego muszę tu mieszkać, sama. No może to nie jest aż takie złe. Okay... Muszę znaleźć w tym pozytywne strony. Tak jak zawsze. Przynajmniej nie jestem teraz okłamywana dalej przez McKine'a i wiem, co czuje do mnie Lynch. To są te plusy. Gdy tak rozmyślałam, otrzymałam telefon od matki, że zamierza mnie odwiedzić z Anną. Bardzo mnie to ucieszyło. Może coś się wreszcie zmieni."Trzeba wstać i się ogarnąć."- pomyślałam i powędrowałam do łazienki. Przemyłam twarz, po czym wytarłam ją ręcznikiem. Następnie powędrowałam do kuchni. Włączyłam radio. Muszę się rozchmurzyć. Otworzyłam szafkę ze słodyczami. Mam 1 opakowanie ciastek. Bałam się, że nie będę miała nic. W lodówce mam jeszcze ćwiartkę arbuza. Pokroję go, jak przyjadą. A teraz zrobię kawę na matki. Ona zawsze o tej godzinie pije kawę. Bez cukru, bez mleka, ale mu być z expresu. Tak mawia.
"Goście" przybyli do mnie bardzo szybko. Usiadłyśmy w salonie. Ania od razu wskoczyła mi na kolana. Bardzo cieszyłam się, że mnie odwiedził zaczęłyśmy rozmowę.
-Tak. Wszystko w porządku, a u ciebie?- zapytała mama, a ją spuściłam głowę.
-Można tak powiedzieć.- odrzekłam.
-Choć, pokroję ci arbuza.- rzekłam do małej i przeszłyśmy do kuchni.



Hejko!
Wpadamy do Was z nowym rozdziałem, prosimy o komentowanie, gdyż jest to bardzo ważne. Dlatego ten rozdział wyszedł tak krótko, nie mamy bardzo mało zachęty. Czy tylko 4 osoby nas czytają? :,,,(
W następnym rozdziale:
-Kto odwiedzi Laurę?
-Co się wydarzy w związku z tym?
-Jak zachowa się Ross?

niedziela, 4 października 2015

Rozdział 32

Ross

Wszyscy siedzieliśmy w salonie na kanapie i czekaliśmy, aż zadzwoni wyczekiwany telefon od Ryladn'a. Miał do nas zadzwonić dziś, aby opowiedzieć, jak w jego szkole. W mieszkaniu rozbrzmiał dzwonek telefonu, szybko odebrałem i włączyłem głośnik, aby każdy mógł słyszeć.
-Hej rodzinko! Co tam u was?-spytał
-U nas wszystko w porządku, lepiej opowiadaj co tam u ciebie?-dopytywała się Rydel
-U mnie super. Zajęć mam bardzo dużo i ogólnie teraz mam nawał sprawdzianów czy kartkówek. Razem z Savannah ciągle bez mała się uczymy.
-No, ale warto. Potem będziesz mógł znaleźć lepszą pracę i nam pomóc.-śmieje się Riker
-No dokładnie.
-A co teraz robisz?- pyta Rocky
-Gadam z wami.- na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem- i się uczę. 
-Wiesz braciszku kochany - zaczęła Rydel- my będziemy już kończyć, bo nie będziemy cię naciągać na kasę, a poza tym ty teraz się uczysz, także powodzenia.
-Dzięki siostra! To na razie wszystkim.- pożegnał się z nami 
-Narka.-odpowiedzieliśmy chórem i zakończyliśmy połączenie.

Narrator

-Już wychodzę. Za niedługo będę. Och, już nie denerwuj się. A prędzej nie odbierałam, bo po prostu nie widziałam... No dobra, pa.-Monic zakończyła rozmowę z przyjaciółką i schowała telefon do torby, którą miała zawieszoną na ramieniu.
Blanc lubiła chodzić na zakupy sama. Szczególnie, że spotykała wielu fajnych chłopaków, z którymi uwielbiała umawiać się. Nigdy jednak nie spotkała się z nikim, więcej niż na 1 raz. Nikt nigdy nie przykuł jej uwagi mocno. Tak było i tym razem. Spotkała wysokiego bruneta, dostała jego numer, który później wykasuje. "Przynajmniej spędziłam miło czas."- myśli tak za każdym razem. Dziewczyna wyszła z galerii i doznała szoku. Wpadł na nią jakiś przystojny blondyn z niedługą grzywką zaczesaną na prawą stronę. Pomógł jej wstać, ale był pod takim wrażeniem, że nie mógł nic powiedzieć. 

-Monic.- przedstawiła się i wyciągnęła do niego rękę. 
Standardowe zachowanie przy powitaniu. On jednak stał i patrzył się na nią. "Głuchy?"- przeszło jej przez głowę i już miała cofać rękę, lecz poczuła ucisk i ciepło. Tajemniczy nieznajomy załapał ją za rękę.
-Riker. W ramach przeprosin zapraszam cię na kawę Monic.- powiedział, a wypowiadając jej imię uśmiechnął się szeroko. 
-Okay.- odpowiedziała, powstrzymując się przed wybuchem szczęścia.
1 punkt osiągnięty.

Ross

Kończyliśmy szykować kolacje, kiedy nagle do kuchni wpadł Riker. Nie wyglądał, jakby się coś złego stało, lecz wręcz przeciwnie.
-Riker co się stało?-Rydel do niego podbiegła
-Nigdy nie zgadniecie !-zaczął się śmiać 
-No mów!-wszyscy powiedzieliśmy równocześnie 
-Wpadłem w galerii na super dziewczynę.- wyrzucił to z siebie i osunął się na krzesła stojące obok.
-I to jest ten powód, dla którego wpadasz w ten sposób do kuchni.- zaczęła krzyczeć  Rydel
-Tak, to jest dla mnie ważne. -wyznał, kiedy moja siostra wyjmowała naczynia z szafki. 
-Dobra rozumiemy, a teraz pomóż w nakryciu stołu.-rzekł Rocky, kładąc Riker'owi talerze przed nosem i tym samym, sprowadzając go do świata realistycznego. 
Bardzo szybko skończyliśmy robić kolację i zabraliśmy się za jej konsumowanie. Po zakończeniu posiłku  Ell pozmywał  naczynia, a my udaliśmy się na kanapę, aby odpocząć. 

Ellington

Kończyłem właśnie pracę, której nie za bardzo lubię, ale pracuje tutaj tylko dlatego, że dobrze płacą. Ludzie, którzy ze mną pracuje wiadomo są lepsi i gorsi. Niektórych lubię bardziej a innych mniej. Myślę, że moją znajomość języków obcych i zarządzania, można by inaczej wykorzystać. Może poszukam innej pracy? Gdy skończyłem, postanowiłem pójść po Rydel, która też za niedługo kończy pracę. Akurat kiedy dotarłem pod jej restauracje, wyszła. Przywitaliśmy się namiętnym pocałunkiem.
-Jak było w pracy?-spytała
-Dobrze, a u ciebie? 
-Tak samo.
-Dużo ludzi było?
-Nie... pustki.
- U mnie tak samo.- przyznałem - Tak się zastanawiałem, gdzie możemy razem wyskoczyć...- kontynuowałem 
-No jest wiele miejsc!- zaśmiała się 
-Na przykład? 
-No wiesz....- po tym zaczęła  wymieniać ciekawe miejsca 
Kiedy dotarliśmy do domu, od razy każde z nas osobno wzięło prysznic i razem poszliśmy spać w łóżku mojej dziewczyny


I oto przed Wami kolejny mamy nadzieje, że super rozdział.
A w następnym za tydzień będzie się dużo działo. 
-Czy Ross wyzna uczucia Laurze?
-Jak zachowa się Laura ?
-Kogo poradzi się Laura ?