piątek, 20 lutego 2015

Notka / Zmiany w rozdziale

Nie omijaj 

Hejka  niestety,ale ostatnio bardzo spadła liczba wyświetleń  na naszym blogu. 
Nie ukrywamy, że  bardzo martwi nas ten fakt. 
Dlatego  postanowiłyśmy  podjąć jakieś działania, w tym kierunku. 
Wspólnie postanowiłyśmy że rozdziały będą  bardzo długie
dodawane raz w miesiącu. Wiemy,  że  to może  Wam się to nie spodobać, ale wydaje nam się, że to będzie  najlepsze  rozwiązanie. 
To jest tylko  takie doświadczenie,  jeśli się to nie sprawdzi wrócimy do poprzedniej metody.
Rozumnie też Nas, że my też chodzimy do szkoły i musimy się uczyć, i nie jest łatwo pogodzić nam naukę z prowadzeniem bloga.
Zapraszamy  do udziału w najnowszej ankiecie każdy głos się liczy.

czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział 8


Ross
Wracałem właśnie ze szkoły, kiedy zobaczyłem po drugiej stronie ulicy, że idzie moja siostra Rydel. Szybko  przebiegłem na przeciwny chodnik.
-Rydel - powiedziałem głośno na co blondynka się odwróciła w moją stronę Podbiegłem do niej i dałem bodziaka w policzek.
- Co ty o tej porze tutaj robisz? - spytałem ją
- Obecnie stoje, ale tak ogólnie to idę do pracy.
-Aha, a chłopaki w domu już są czy jeszcze nie?
-Jeszcze nie wrócili. Zapewne przed wieczorem się zjawią. - oznajmiła 
- A ty dziś do której pracujesz? - spytałem 
- Do 23  ale potem Riker ma po mnie przyjść, abym nie wracała sama po nocy. Rozumiesz, nie chce, aby ktoś mnie zaczepiał w drodze powrotnej do domu. Ross porozmawiaj z mamą, ona bardzo przeżywa tą przeprowadzę. Widzę jak bardzo brakuje jej męskiego wsparcia. Ja jej tego nie dam. 
- Wiem ona bardzo tęskni za tatą, którego już wśród nas nie ma i nie będzie. Postaram się z nią porozmawiać  jak tylko wrócę do domu. - oznajmiłem swojej starszej siostrze  którą bardzo kochałem.
Po krótkiej rozmowie z Rydel poszedłem do domu. Usiadłem przy stole i patrzyłem jak mama krząta się po kuchni i gotuje obiad . W pewnym momencie się zebrałem i podszedłem do niej.
- Mamo możemy porozmawiać. - zapytałem bardzo delikatnie, bojąc się odmowy.
- Tak coś się stało, że masz taką minę? - zapytała
- Jaką minę- powiedziałem szybko, się szeroko uśmiechając
- Ross... co się dzieje?
- Mamo chcę porozmawiać o tej przeprowadzce.
- Ross proszę cię nie teraz. - odparła opierając się o blat kuchenny
-Nie mamo. Właśnie, że teraz. - podszedłem do niej i położyłem swoje dłonie na jej ramionach, i się do niej przytuliłem
- Mamo przeprowadzka to nie koniec świata zobaczysz. Szybko się tam zaaklimatyzujemy, będzie dobrze. Ja wiem, że z tym domem wiąże się dużo wspomnienia, ale nie ma już wyjścia. Musimy sobie dać z tym rade i damy, a wiesz dlaczego? Bo jesteśmy rodziną - dużą rodziną, która się wspiera i pomaga sobie.- powiedziałem jej tuż nad uchem i się mocno w nią wtuliłem. Z jej oczu wydobyło się kilka łez, które szybko otarłem i jeszcze mocniej ją przytuliłem. Ten moment przerwali moi bracia, którzy właśnie weszli do domu i zaczęli się  rozbierać.
- Hejko bracie.- powiedzieli oboje na raz
- Hej jak tam w pracy?
- Dało się przetrwać. - odparł Rocky
- Dobrze siadajcie.

***

 Po objedzie udałem się z moimi  braćmi do pokoju w celu obgadania pewnych spraw.
- No tak to się przeprowadzamy wraz z naszymi kochanymi kobietkami.- powiedział Rocky, rozwalając się na łóżko.
-No szkoda miałem tutaj bardzo dużo wspomnień. - zaczął Riker
- Chłopaki- przerwałem mu - musimy byś silni teraz najgorzej z nas znoszą to Rydel i mama.
- Ross my to wiemy.- zaczął Ell- ale nam też jest ciężko próbujemy dać im wsparcie, ale kiedy one nas odtrącają nic na to nie poradzimy. Rydel chyba chce wszystkim pokazać, że da sobie z tym rade sama, ale tak się nie stanie.
- Chłopcy kładźcie się spać mama prosi- powiedziała Rydel, która niespodziewanie weszła do pokoju
- Dobrze już idziemy. - powiedzieliśmy chórem.
Każdy rozszedł się po swoich pokojach, kiedy wyszedłem z łazienki zobaczyłem że w pokoju mojej siostry świeci się światło. Delikatnie zapukałem i kiedy otrzymałem pozwolenie wszedłem do środka.
-Hej.- dotknąłem jej ramienia i usiadłem na skraju łóżka, a ona usiadła po turecku naprzeciwko mnie
-Dlaczego nie śpisz?- zapytała i przekręciła głowę na bok
-Chciałem pogadać.- mówiłem, ale przerwała mi
-Słyszałam waszą rozmowę. Ross, my już nie jesteśmy dziećmi. Nie musicie mnie nańczyć. To denerwujące, wiesz?- zmarszczyła czoło, a ja poczułem się głupio
Może rzeczywiście przedobrzyłem?
-W takim razie przepraszam.- odrzekłem i wstałem
-Dobranoc.- rzekłem i wyszedłem

Dużo komentarzy= szybsze pojawienie się rozdziału 






piątek, 13 lutego 2015

Rozdział 7

Laura

Siedziałam właśnie w swoim pokoju i odrabiałam lekcje, kiedy usłyszałam że ktoś dzwoni do drzwi.  Wstałam i powolnie ruszyłam w stronę drzwi wejściowych, po drodze ze swojego pokoju wyjrzała Ania
- Ktoś dzwoni- powiedziała i uśmiechnęła się, co odwzajemniłam
Pobiegłam do drzwi i otworzyłam je.
-Hej Lau!- rzekł Joe
-Hej!- odparłam i wpuściłam go do środka
-Co tam u ciebie?- zapytałam lekko zdziwiona jego obecnością
-Chciałbym z tobą porozmawiać.- odpowiedział, a ja skinęłam głową i przeszliśmy do mojego pokoju
-To o co chodzi?- spytałam, kiedy zamknął drzwi
-Chodzi o tego Lynch'a.- oznajmił krótko i niemiło
Usiadłam na łóżku i  uważnie go słuchałam.
-Nie podoba mi się to, że zadajesz się z tym blondynem. Nie dość, że cię wykorzystał to jeszcze teraz ty znów za nim łazisz, a potem śmieje się za twoimi plecami. Chłopak jest fałszywy i dlatego nikt go nie lubi.-oznajmił i usiadł obok mnie
-Jej, nie spodziewałam się tego, ale jakoś nie mogę w to wierzyć. On jest całkiem miły.- stwierdziłam
-Kiedy?- prychnął i pokręcił głową
McKine nigdy się tak nie zachowywał. Nie podobało mi się to jak rozmawialiśmy.
-Wiedziałem jak cię chłodno potraktował w klasie, a potem na stołówce. Martwię się o ciebie.- odrzekł z troską
-Wiesz, że nie jestem dzieckiem. Zostaw tą sprawę mi. Obiecuję, że będę uważać i nie dam się wykorzystać.- przyrzekłam, po czym cicho zaśmialiśmy się
-Zapomniałabym wspomnieć, żeby twoi koledzy odpuścili mu. Przecież nic im nie robi.- rzekłam i spojrzałam na niego wyczekująco
-Pogadam z Alex'em.- odpowiedział, a ja przytuliłam go
-Jesteś super.

***

Gdy przyjaciel poszedł do domu, wróciła mama. Gdy mnie zobaczyła od razu nakazała mi iść do jej gabinetu.
-Musimy porozmawiać.- orzekła surowo, a ja tylko westchnęłam i pokiwałam głową
Oj oberwie mi się za tych ochroniarzy...
Powolnie weszłam do jej gabinetu. Matka od razu usiadła za swoim biurkiem i spojrzała na mnie swoim lodowatym wzrokiem.
-Laura Marano czy ty myślałaś, że to co dziś rano zrobiłaś, ujdzie ci na sucho, bo mam nadzieje, że teraz zdajesz sobie z tego sprawę.  Czekają cię za to nie małe konsekwencje.- powiedziała stanowczo
-Mamo ja nie chce, aby oni ciągle chodzili za mną w szkole i siedzieli ze mną w klasie.- próbowałam się bronić
-Przypominam ci, że o takich rzeczach to ja decyduje, a nie ty- krzyknęła- A teraz masz szlaban na wychodzenie z domu. Do szkoły chodzisz z ochroniarzami, którzy nie odstępują cię na krok, za chwilkę przyniesiesz mi laptopa i będziesz z niego korzystała tylko za moim pozwoleniem. Nie masz prawa oglądać telewizji. To wszystko do odwołania, proszę idź do swojego pokoju i przemyśl swoje zachowanie.
- Ale mamo...- zajęczałam niezadowolona
- Powiedziałam coś.
-No dobrze. Przepraszam.- rzekłam i wyszłam z jej gabinetu
Ruszyłam w stronę swojego pokoju, w którym najlepiej się czułam. Dlaczego ona mi to robi, ja tylko chciałam mieć trochę luzu i  tego, aby nie wszyscy zadawali pytania dlaczego ci faceci za tobą chodzą i dziwnie na mnie w szkole by każdy patrzył, a teraz wyszło, że i tak Oni będą musieli za mną łazić na każdym kroku. Otworzyłam drzwi do swojego królestwa, wzięłam laptop ze swojego biurka i odniosłam go do salonu, gdzie znajdowała się moja mama, która wybrała dla mnie taki rodzaj kary. Postawiłam urządzenie na szafce i z powrotem udałam się do swojego pokoju, w którym chciałam już spędzić resztę tego okropnego dnia. Położyłam się na łóżko i wybrałam numer do Sarah.

*** Rozmowa telefoniczna ***
- Hej Sarah, co porabiasz?- spytałam patrząc się w sufit- Wybieram z Monic kolor pasemek, w których było by jej do twarzy- oznajmiła- Ale ona ma już pasemka- powiedziałam, podnosząc się do pozycji siedzącej- No tak, ale chyba zmieni sobie kolorek. Wiesz na taki bardziej orientalny - roześmiała się- Jasne, bo różowy to nie oriental- zaśmiałam się ( Ps. ten błąd jest specjalnie w tym ostatnim wyrazie)                                                                                                                    - Chodzi mi o żywszy- odezwała się Monic, musiała siedzieć blisko Sarah, bo bardzo dokładnie ją usłyszałam
- Ech róbcie co chcecie - powiedziałam z ironią   
-Ej Lau, co jest?- spytały obie dziewczyny na raz                                                        -Dostałam szlaban.- oznajmiłam-Za co ?- obie się oburzyły
-Bo dziś byłam w szkole i nie chciałam, aby ci ochroniarze za mną chodzili i skłamałam im, że mama dała im wolne, ale ona i tak się wszystkiego wywiedziała no i dała mi szlaban.- powiedziałam szybko, ale wyraźnie-To nie dobrze- powiedziała Sarah-No wiesz może w weekend do ciebie wpadniemy co ?- spytała Monic-No możecie na to mama mi szlabanu nie dała- powiedziałam przez śmiech-Aha to się bardzo cieszymy, to postaramy się przyjść do ciebie w sobotę rano - oznajmiła Sarah z radością-Dobra to jesteśmy omówione, a teraz kończę bo muszę się pouczyć.-Oki, papatki!-Pa.- odparłam i rozłączyłam się
*** Koniec ***

Zakończyłyśmy rozmowę, a ja wzięłam się za naukę.

Ross

Wracałem właśnie z ,,pracy", która jest dorywcza. Chodzę do centrum handlowego i w niektórych sklepach poszukują ludzi do rozkładania ubrań z pudełek. Czasami można sobie nieźle dorobić, ale to tylko niekiedy, ale cieszę się, że zarabiam chociaż to i tak nie ocali naszego domu, nie mamy z czego płacić rachunków ledwo starcza nam na żywność przy tylu osobach, a jeszcze opłaty. Dlatego nasz dom poszedł na licytacje, a my musimy się przeprowadzić do jakiejś małej klitki. Moja mama i siostra bardzo to przeżywają, ale nic już nie poczniemy. Bardzo przywiązałem się do naszego domu  z korytarza od razu jest wejście do kuchni, która jest całkiem spora, następnie jest korytarz od którego są drzwi do naszych pokoi na samym końcu jest łazienka dosyć przestronna chociaż jest tam bardzo dużo kosmetyków Rydel i mamy.
-Hej, już wróciłem- krzyknąłem przekraczając próg domu
- Hej synku, jak w pracy?
-Całkiem dobrze- odparłem
-Cieszę się.- powiedziała mama, podając mi kanapki na stół
-Reszta jeszcze nie wróciła?- spytałem, zajadając się
-Jeszcze nie. Rydel ma dziś nocną zmianę, a reszta powinna wrócić za jakąś godzinę może dwie.
-Tak...
-Zjedz i idź już spać, jutro masz wcześnie do szkoły.
-Dobrze.- powiedziałem, odkładając talerz do zlewu i dając jej buziaka w policzek.
Poszedłem do swojego pokoju przebrałem się w piżamę i położyłem się spać.

Hejo wpadamy do Was z  nowym rozdziałem. Jest on trochę wcześniej ze względu  na to że jutro   Walentynki i  chciałybyśmy  złożyć Wam z tej okazji  życzenia.
Niechaj te Walentynki będą dla Was szczęśliwe, nie bądźcie   sami spędźcie je w gronie rodziny, przyjaciół lub osoby bardzo bliskiej Waszemu sercu. Życzą Ania Fanka i Sylwia Lynch.