sobota, 21 marca 2015

Rozdział 9



Laura

Następnego dnia dziwnie wesoła obudziłam się wcześnie, bo przed 7. Leżałam z 10 minut, po czym wstałam i poszłam się ubrać. Z garderoby wyciągnęłam żółte rurki, bluzkę w kwiaty i koturny w kolorze khaki. Po zrobieniu makijażu, lekkiego jak zawsze, usiadłam przy biurku. Zamyśliłam się trochę. W mojej głowie nadal kłębiła się sytuacja ze wczoraj. Ten blondyn chyba naprawdę mi się spodobał, ale jest jeden problem, a raczej dwa. Ja wcale go nie znam! W dodatku on jest taki zamknięty w sobie i bywa niemiły, lecz jest zbyt interesujący żeby zapomnieć. Nie będę robiła jakiegoś wywiadu, za to postaram się go odrobinę poznać. Strasznie mnie ciekawi jaki jest... No i czy Joe ma rację. Z resztą teraz mam, co innego na głowie.
Zeszłam do kuchni.
-Dzień dobry!- rzekłam, a pani Wonsen uśmiechnęła się
-Dzień dobry!- odparła i odłożyła ścierkę na bok, prędzej wycierając ręce
-Co panienka życzy sobie na śniadanie?- zapytała i odwzajemniłam jej gest
-To co zawsze.- odrzekłam i usiadłam na krzesełku przy wyspie kuchennej, a kobieta zabrała się za przyrządzanie mojej owsianki

***

Po zjedzeniu i podziękowaniu udałam się do siebie. Spakowałam do plecaka książki na dziś. Nagle do moich uszu dobiegł znany dźwięk. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i odczytałam wiadomość. To Sah napisała do mnie wiadomość, w której informuje mnie, że jedzie razem z Monic i Joe'm po mnie. Odpisałam, że czekam. Uśmiechnęłam się sama do siebie. To takie miłe z ich strony. Szkoda, że nie ma jeszcze Chrisa, ale on też ma swoje zajęcie. 
No cóż... Przerwałam swoje myśli i zeszłam  na dół. Tam czekali na mnie już ochroniarze. Przewróciłam oczami na ich widok i spotkałam się ze spojrzeniem mamy.
-Już gotowa?- zapytała nadzwyczaj miło, co lekko mnie zdziwiło
-Tak. Przyjaciele zaraz po mnie przyjadą.- odpowiedziałam jej 
-Laura i tak nie wywiniesz się. Panowie pojadą za wami. Dlatego z powrotem wrócisz już z nimi.- nakazała mi
-Tak.- przytaknęłam lekko znużona i wyszłam, a za mną "goryle"
Na podjeździe czekała już dobrze znajoma mi trójka. Uśmiechnęłam się szeroko na ich widok. Wsiadłam na tył, gdzie były dziewczyny i przywitałam się.
-Cześć.- odpowiedzieli mi chórkiem i ruszyliśmy
-Ochroniarze?- zapytał zdziwiony Joe
-Yhy. Matka tak zarządziła i nie ma przebacz.- pożaliłam się i odchyliłam głowę do tyłu
-To teraz jesteś ważną osobą.- zażartował brunet i wszyscy łącznie ze mną zachichotali
-Ta jasne. A co u was?- spytałam, zmieniając temat
-Monic jednak nie będzie miała nowych pasemek.- powiedziała Sarah i usłyszeliśmy śmiech McKine
Spiorunowałyśmy go wzrokiem, gdy spojrzał w lusterko i od razu zamilkł.
-Nie ważne.- mruknął, a my kontynuowałyśmy
-Ach ci chłopacy...- westchnęłyśmy i kontynuowałyśmy  

***

Pierwszą lekcję jaką miałam jest matematyka. W sumie lubię ten przedmiot. Uważam, że mój umysł jest bardziej ścisły niż humanistyczny. Ale to jest mało ważne. Zauważyłam, że nie ma Lynch'a. Może dziś go już nie będzie? ciekawe dlaczego nie przyszedł?
-Siadaj.- rzekł Joe i wyrwał mnie z zamyśleń
-Ehem.- mruknęłam i usiadłam
-Zakochałaś się?- zaśmiał się mi cicho do ucha, co odwzajemniłam
-Nie, ale ktoś tu może zarobić kopa.- odrzekłam nadal się uśmiechając
Brunet tylko pokiwał głową i skupiłam się na lekcji.

Ross

Wyjmowałem właśnie książki z szafki na dzisiejsze lekcje. Dziś spóźniłem się trochę do szkoły, bo zaspałem. Nie wiem w jaki sposób to się stało. Nigdy mi się to nie zdarzyło. Dlatego szybko wyjąłem  resztę książek na dzisiejszy dzień i schowałem je do plecaka. Wiem, że na pierwszą lekcję już nie zdążę, więc chemiczną, gdzie miałem następną lekcję.

***

Kolejne lekcje mijały bez przeszkód.Teraz idę na godzinna przerwę podczas, której zjem obiad. Ustawiłem się w kolejce, a przede mną stanęła Laura. Kiedy zobaczyłem, że podchodzi do nas ten jej znajomy, trochę ciarki przeszły mi przez plecy. Nie ukrywam, że jego koledzy byli agresywni. A ja nie chciałem kłopotów. zbyt dobrze pamięta sytuację z parku. 
-Lau chodź. -powiedział do niej, wyciągając dłoń 
-Postoje sobie w kolejce. - chłopak się na mnie dziwnie spojrzał
-Laura. Ross pójdzie z nami. -zwrócił się do niej, a następnie do mnie - Chodź Lynch.
Ruszyłem powolnie za nimi, ale robiłem to tylko ze względu na Laurę dla nikogo innego.
Podeszliśmy do  okienka i wzięliśmy  dzisiejsze danie i udaliśmy się do stolika. Oczywiście każdy do osobnego. Laura usiadła z brunetem. Ja odszedłem do osobnego stolika jak zwykle przy oknie. Wtedy zobaczyłem, że znajomi Joe'go do mnie podchodzą.
-Dosiądziemy się Lynch.- powiedział jeden z nich 
-Spoko.- odrzekłem prawie nie słyszalnie.
-Wiesz ,że my nie lubimy robić nikomu krzywdy prawda.- zaczął
-Wiem.
-To czemu robisz wszystko, abyśmy musieli zrobić tą krzywdę?- spytał 
-Ja nic nie robię.
-No właśnie, że się mylisz Lynch.
-Tak?.......-nie dokończyłem, bo mi przerwał
-Zadajesz się nadal z Marano, a miałeś tego nie robić.- powiedział jeden z nich.
Bez zastanowienia wziąłem swoją tacę i odszedłem od stolika. Jednak to był błąd. Jeden z nich do mnie podszedł i zsunął mi spodnie z bioder.
Każdy wpadł w śmiech, a ja miałem na sobie różowe bokserki, na których były namalowane misie. Szybko naciągnąłem spodnie i wybiegłem ze stołówki. Jak oni mogli mnie tak upokorzyć, już sto razy wolałem pobicie, czy naśmiewanie niż takie coś jak teraz. Pewno teraz każdy będzie się ze mnie śmiał. Szybko pobiegłem do szafki, aby przebrać obuwie. Wyjąłem kluczyk z plecaka, aby otworzyć szafkę, kiedy zobaczyłem na horyzoncie Laurę. Nie chciałem z nią teraz rozmawiać, zmieniłem szybko buty i zacząłem biec. Pech chciał, że się potknąłem w pośpiechu o własne nogi i zaliczyłem spotkanie z podłogą. W ten czas zdążyła do mnie przybiec Marano. Delikatnie dotknęła mojego ramienia ,a ja natychmiast się podniosłem.
-Ross.....- zaczęła jednak ja nie dałem jej dokończyć, bo odepchnąłem ja od siebie i wybiegłem ze szkoły. 
Kiedy miałem już odpowiednia odległość od szkoły zwolniłem tempo. Przystanąłem na chwilę,  zawiązałem dobrze sznurówki od butów, poprawiłem plecak i zacząłem się zastanawiać co dalej. Zacząłem iść w stronę parku. To właśnie tam miałem największy spokój. Usiadłem obok mojego  ukochanego stawiku i zacząłem podziwiać  pływające kaczki, gęsi. Po chwili postanowiłem, że pójdę do Rikera- mojego najstarszego brata , który pracował w zakładzie mechanicznym. Po prostu  naprawiał zepsute auta. Droga nie zajęła mi dużo czasu, szedłem sobie spacerkiem, rozkoszując się promieniami słonecznymi. Starałem się nie myśleć o tej sytuacji chociaż to nie było łatwe.
Kiedy doszedłem na miejsce zobaczyłem, że w zakładzie jest jeszcze Rocky.
-Siema! -przywitałem się
-Siema, nie powinieneś być w szkole?-spytał Rocky
-Em... powinienem ale...
-Zerwałeś się, - dokończył za mnie Riker
-Wcale, że nie -próbowałem zaprzeczyć, ale to się nie udało
-Ross- powiedzieli równocześnie i przyparli mnie do muru, od którego nie miałem ucieczki
-Wiecie jak ja nie lubię kiedy tak robicie. -przyznałem 
-A my nie lubimy jak kłamiesz - oznajmił najstarszy ,na co Rocky przyznał mu racje.
-To jak uciekłeś?
-Tak -przyznałem się -ale nie chce o tym rozmawiać

***


Razem zaczęliśmy iść w  stronę domu, szliśmy w ciszy.
Kiedy rozbrzmiał mój telefon spojrzałem na wyświetlacz nieznany numer, więc postanowiłem odebrać.

***Rozmowa ***
-Słucham,tak przy telefonie, o której , gdzie , aha nie będzie problemu ,dobrze ,do zobaczenia.
***Koniec rozmowy ***

Zakończyłem rozmowę, gdy właśnie wchodziliśmy do domu.
-Hej mamo!-powiedzieliśmy razem
-Witajcie.
-Mamy dla was bardzo dobra wiadomość - powiedziała Rydel, siadając na stole i machając nóżkami ja mała dziewczynka
-A to jaka ?-spytał Rocky, dając całusa siostrze w policzek ja poszedłem w jego ślady i również tak uczyniłem.
-Zaszły zmiany w sprawie naszego nowego mieszkania i już możemy się tak wprowadzać, a nie za trzy dni jak było ustalone.
-A to dlaczego ?-zacząłem się dopytywać
-Wcześniejszy właściciel szybciej się zwinął z rzeczami i przyjechał dziś do nas, i oddal nam klucze.
-Ja też mam bardzo dobra wiadomość.-oznajmiłem
-Ooo a to jaka?-spytała mama
-Dostałem dziś telefon i na weekend dostałem bardzo dobra prace.
-A to gdzie? -zapytał Ryland, który wszedł do kuchni
-Na przecenach. Jakiś sklep nowy się otwiera w galerii i to nie jakiś byle jaki. Jest ogromna wyprzedaż i potrzebują kogoś kto by pomógł .Bardzo dobrze płacą  za jedna nockę 2.500.
-Nie wiem czy to dobry pomysł, abyś ty pracował w nocy.  
-Mamo dam radę, nie musisz się martwic, a poza tym to jednorazowe. No a kasa nam się teraz przyda przy przeprowadzce.
-Ech... no sama nie wiem. -wypowiedziała, kładąc talerze z zupa na stole.


Laura

**Wcześniej**
Siedziałam razem z McKine'm i jadłam sobie spokojnie lunch, kiedy usłyszałam swoje imię.
-Tak?
-Co tak?- zapytał zdziwiony brunet, a ja odruchowo zwróciłam na niego uwagę
-Słyszałam swoje imię.- odpowiedziałam
-Pewnie się przesłyszałaś.- machnął ręką i z powrotem zaczął jeść
Ja jednak nie dała za wygrana i rozpoczęłam, bacznie rozglądać się po stołówce. Wtem zobaczyłam jak koledzy z mojej klasy zaczepiają Ross'a. On wziął swoją tacę i wstał. Potem nagle któryś z nich ściągnął mu spodnie. Chłopak cały poczerwieniał ze wstydu i ze złością podciągnął jeansy i ruszył przed siebie. Wszyscy na stołówce wybuchli śmiechem, nawet ja zachichotałam, gdy zobaczyłam jego "słoniki". Mimo to opanował się. Zrobiło mi się go żal i wyszłam za nim. stał przy szafce. Zaczęłam iść szybciej, ale on zrobił również to samo tylko, że z gorszym skutkiem. Przewrócił się.
Gdy do niego podeszła odepchnął mnie. Zrezygnowana wróciłam na stołówkę.
-I co?- spytał Joe
-Nic.- odparłam i dokończyłam jedzenie
-Mówiłem, że nie warto. nie wszyscy są mili Lau. Musisz to zrozumieć.- powiedział i przytulił mnie
-wiem.- uśmiechnęłam się i odwzajemniłam jego gest


***

Po tej całej sytuacji z Rossem, była strasznie na siebie zła. Miałam żal do siebie, że w ogóle próbowałam złapać z nim kontakt. Chłopak wyraźnie mnie nie lubi, a dziś dał mi to do zrozumienia. Widzę, że nie jest mu łatwo. W sumie to ja już go nie rozumiem. Raz ze mną rozmawia, a za drugim razem mnie odpycha. Wydawał się być sympatyczny. Może Joe miał rację? Ech... O czym ja myślę, a raczej o kim.
-Hej, Lau!- usłyszałam głos Monic i Sarah
-Hej!- zaskoczona podniosłam się z łóżka i uścisnęłam je lekko
-Co taka zamyślona?- zapytała blondynka i usiadłyśmy 
-Nieważne.- zbyłam je
-Opowiadajcie, co u was? W ogóle w szkole nie widziałam was ani razu od rana.
-Gdybyś mniej czasu spędzałam z Joe'm, to byś pamiętała o nas.- odpowiedziała Sah
-Nie gniewajcie się na mnie.- przytuliłam je
-Jeszcze do końca nie przywykłam do tego miejsca. Poza tym szkoda, że nie chodzimy do tej samej klasy.- stwierdziłam i we trójkę rozłożyłyśmy się na moim dużym łóżku
-Nom. Ale nie gadajmy o tym. Co zakładacie na weekend?- Monic zmieniła temat
Otóż razem z naszą paczką w piątek po lekcjach udajemy się na krótki wypad za miasto. 
-Zobaczymy co można.- zawołałam wesoło i wstałam, po czym podeszłam do drzwi garderoby, a dziewczyny poszły w moje ślady
W ten sposób spędziłam czas z przyjaciółkami.

Ross

Kiedy skończyliśmy pakować ostatnie pudełka do samochodu, zakończyliśmy przeprowadzkę, która odbyła się w bardzo szybkim tempie.
Mama, Rydel i Riker byli już w nowym mieszkanku. Pewno zaczęli rozpakowywać rzeczy. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy pod nowy adres. Teraz miałem bliżej do szkoły, lecz troszkę dalej do mojego ulubionego parku. Wnieśliśmy pudelka na drugie piętro. W bloku niestety nie było windy, a szkoda, bo dla kogoś kto się wprowadza przydałoby się. Dobrze, że w mieszkaniu stary właściciel zostawił nam trochę mebli. Oczywiście i tak nasze meble ze starego się przewiozło, ale nie wszystkie, gdyż nie mamy tyle miejsca. Było to nie łatwe, ponieważ żadne z nas nie chciało ich wyrzucać, z nimi wiążą się nasze wspomnienia z dzieciństwa. Gdy przekroczyłem próg mieszkania, od razu potknąłem się o buty swojej ukochanej siostry. Ech.... Na szczęście złapałem równowagę i się nie przewróciłem.
-Mamo, gdzie mamy położyć te pudełka? -spytałem, zdejmując byty
-Zanieście je do salonu. Tam zgromadzimy wszystkie rzeczy, a potem będzie się je rozpakowywać.- odpowiedziała, a ja tylko kiwnąłem głową.
Ruszyłem w stronę naszego pokoju. Wszyscy razem mieliśmy pokój jeśli chodzi o chłopców Rydel miała osobny  tak samo jak mama. Nasz pokój był dużych rozmiarów. Kiedy wszedłem zacząłem się rozpakowywać układałem swoje ubrania,bieliznę, książki do komody. Kiedy skończyłem było już bardzo późno dlatego postanowiłem udać się do łazienki. Kiedy skończyłem się myć poszedłem jeszcze do kuchni aby napić się wody. Przyznam szczerze troszkę obawiałem się tego co jutro może się stać kiedy pojawię się w  szkole pewno każdy będzie się ze mnie śmiał. Jeszcze w dodatku ta Laura faina z  niej dziewczyna tylko że przez nią mam spore problemy. Kiedy byłem już w kuchni zobaczyłem że przy stole siedzi Ellington.
- Hej a ty jeszcze nie śpisz?- spytałem nalewając sobie wody
- Nie myślę
- O czym
- Ech nie ważne ty tego nie zrozumiesz
- Ta... chodzi o dziewczynę - powiedziałem patrząc na niego
- Skąd wiesz - spytał zdziwiony
- Znamy się nie od dziś no mów o co chodzi
- Podoba mi się pewna dziewczyna.....
- Rydel - przeszkodziłem mu
- Podoba mi się Rydel tylko nie wiem jak ja mam jej to powiedzieć bo nie wiem czy ona czuje do mnie to samo co ja do niej a jeśli  nie   to się wszystko wtedy popsuje i nawet już  nie  będziemy przyjaciółmi a a  ja nie chce aby to się popsuło
- Jej to rzeczywiste poważny problem
-No wiem
- Wydaje mi się że powinieneś powiedzieć jej prawdę ze ci się podoba
- Oszalałeś - krzyknął
- Ciszej bo cały dom pobudzisz
- Może masz racie będę już cicho
- Ale mi nie o to chodziło- zaśmiałem się
- Nie
- Chodziło mi o to że powinieneś powiedzieć jej to co do niej czujesz
- Tak uważasz
- No jasne chciałbyś żeby jakaś dziewczyna cię okłamywała jeśli by cię kochała?- spytałem zamierzał odpowiedzieć ale ja ponownie mu przerwałem mówiąc- To było pytanie retoryczne nie musisz na nie odpowiadać bo każdy zna  odpowiedź a terach chodź idziemy spać bo jest już bardzo późno a jutro trzeba wcześno wstać.
Razem udaliśmy się do pokoju położyliśmy się na swoje łóżka i zasnęliśmy. Nawet przestałem się zamartwiać co może się stać kiedy jutro pójdę do szkoły.


Hejka wpadamy do Was z nowym rozdziałem, wiemy, że bardzo długo na niego czekaliście, ale co poradzisz w szkole mamy bardzo dużo sprawdzianów....
W kolejnym nexcie:
-Czy w życiu Lynchów wydarzy się coś co obróci jego życie do góry nogami ?
- Czy Ross spotka Laurę?
 Jakie będą dalsze przygody bohaterów? tego wszystkiego dowiecie się już za miesiąc
Liczymy na wasze komentarze pod rozdziałem