piątek, 13 lutego 2015

Rozdział 7

Laura

Siedziałam właśnie w swoim pokoju i odrabiałam lekcje, kiedy usłyszałam że ktoś dzwoni do drzwi.  Wstałam i powolnie ruszyłam w stronę drzwi wejściowych, po drodze ze swojego pokoju wyjrzała Ania
- Ktoś dzwoni- powiedziała i uśmiechnęła się, co odwzajemniłam
Pobiegłam do drzwi i otworzyłam je.
-Hej Lau!- rzekł Joe
-Hej!- odparłam i wpuściłam go do środka
-Co tam u ciebie?- zapytałam lekko zdziwiona jego obecnością
-Chciałbym z tobą porozmawiać.- odpowiedział, a ja skinęłam głową i przeszliśmy do mojego pokoju
-To o co chodzi?- spytałam, kiedy zamknął drzwi
-Chodzi o tego Lynch'a.- oznajmił krótko i niemiło
Usiadłam na łóżku i  uważnie go słuchałam.
-Nie podoba mi się to, że zadajesz się z tym blondynem. Nie dość, że cię wykorzystał to jeszcze teraz ty znów za nim łazisz, a potem śmieje się za twoimi plecami. Chłopak jest fałszywy i dlatego nikt go nie lubi.-oznajmił i usiadł obok mnie
-Jej, nie spodziewałam się tego, ale jakoś nie mogę w to wierzyć. On jest całkiem miły.- stwierdziłam
-Kiedy?- prychnął i pokręcił głową
McKine nigdy się tak nie zachowywał. Nie podobało mi się to jak rozmawialiśmy.
-Wiedziałem jak cię chłodno potraktował w klasie, a potem na stołówce. Martwię się o ciebie.- odrzekł z troską
-Wiesz, że nie jestem dzieckiem. Zostaw tą sprawę mi. Obiecuję, że będę uważać i nie dam się wykorzystać.- przyrzekłam, po czym cicho zaśmialiśmy się
-Zapomniałabym wspomnieć, żeby twoi koledzy odpuścili mu. Przecież nic im nie robi.- rzekłam i spojrzałam na niego wyczekująco
-Pogadam z Alex'em.- odpowiedział, a ja przytuliłam go
-Jesteś super.

***

Gdy przyjaciel poszedł do domu, wróciła mama. Gdy mnie zobaczyła od razu nakazała mi iść do jej gabinetu.
-Musimy porozmawiać.- orzekła surowo, a ja tylko westchnęłam i pokiwałam głową
Oj oberwie mi się za tych ochroniarzy...
Powolnie weszłam do jej gabinetu. Matka od razu usiadła za swoim biurkiem i spojrzała na mnie swoim lodowatym wzrokiem.
-Laura Marano czy ty myślałaś, że to co dziś rano zrobiłaś, ujdzie ci na sucho, bo mam nadzieje, że teraz zdajesz sobie z tego sprawę.  Czekają cię za to nie małe konsekwencje.- powiedziała stanowczo
-Mamo ja nie chce, aby oni ciągle chodzili za mną w szkole i siedzieli ze mną w klasie.- próbowałam się bronić
-Przypominam ci, że o takich rzeczach to ja decyduje, a nie ty- krzyknęła- A teraz masz szlaban na wychodzenie z domu. Do szkoły chodzisz z ochroniarzami, którzy nie odstępują cię na krok, za chwilkę przyniesiesz mi laptopa i będziesz z niego korzystała tylko za moim pozwoleniem. Nie masz prawa oglądać telewizji. To wszystko do odwołania, proszę idź do swojego pokoju i przemyśl swoje zachowanie.
- Ale mamo...- zajęczałam niezadowolona
- Powiedziałam coś.
-No dobrze. Przepraszam.- rzekłam i wyszłam z jej gabinetu
Ruszyłam w stronę swojego pokoju, w którym najlepiej się czułam. Dlaczego ona mi to robi, ja tylko chciałam mieć trochę luzu i  tego, aby nie wszyscy zadawali pytania dlaczego ci faceci za tobą chodzą i dziwnie na mnie w szkole by każdy patrzył, a teraz wyszło, że i tak Oni będą musieli za mną łazić na każdym kroku. Otworzyłam drzwi do swojego królestwa, wzięłam laptop ze swojego biurka i odniosłam go do salonu, gdzie znajdowała się moja mama, która wybrała dla mnie taki rodzaj kary. Postawiłam urządzenie na szafce i z powrotem udałam się do swojego pokoju, w którym chciałam już spędzić resztę tego okropnego dnia. Położyłam się na łóżko i wybrałam numer do Sarah.

*** Rozmowa telefoniczna ***
- Hej Sarah, co porabiasz?- spytałam patrząc się w sufit- Wybieram z Monic kolor pasemek, w których było by jej do twarzy- oznajmiła- Ale ona ma już pasemka- powiedziałam, podnosząc się do pozycji siedzącej- No tak, ale chyba zmieni sobie kolorek. Wiesz na taki bardziej orientalny - roześmiała się- Jasne, bo różowy to nie oriental- zaśmiałam się ( Ps. ten błąd jest specjalnie w tym ostatnim wyrazie)                                                                                                                    - Chodzi mi o żywszy- odezwała się Monic, musiała siedzieć blisko Sarah, bo bardzo dokładnie ją usłyszałam
- Ech róbcie co chcecie - powiedziałam z ironią   
-Ej Lau, co jest?- spytały obie dziewczyny na raz                                                        -Dostałam szlaban.- oznajmiłam-Za co ?- obie się oburzyły
-Bo dziś byłam w szkole i nie chciałam, aby ci ochroniarze za mną chodzili i skłamałam im, że mama dała im wolne, ale ona i tak się wszystkiego wywiedziała no i dała mi szlaban.- powiedziałam szybko, ale wyraźnie-To nie dobrze- powiedziała Sarah-No wiesz może w weekend do ciebie wpadniemy co ?- spytała Monic-No możecie na to mama mi szlabanu nie dała- powiedziałam przez śmiech-Aha to się bardzo cieszymy, to postaramy się przyjść do ciebie w sobotę rano - oznajmiła Sarah z radością-Dobra to jesteśmy omówione, a teraz kończę bo muszę się pouczyć.-Oki, papatki!-Pa.- odparłam i rozłączyłam się
*** Koniec ***

Zakończyłyśmy rozmowę, a ja wzięłam się za naukę.

Ross

Wracałem właśnie z ,,pracy", która jest dorywcza. Chodzę do centrum handlowego i w niektórych sklepach poszukują ludzi do rozkładania ubrań z pudełek. Czasami można sobie nieźle dorobić, ale to tylko niekiedy, ale cieszę się, że zarabiam chociaż to i tak nie ocali naszego domu, nie mamy z czego płacić rachunków ledwo starcza nam na żywność przy tylu osobach, a jeszcze opłaty. Dlatego nasz dom poszedł na licytacje, a my musimy się przeprowadzić do jakiejś małej klitki. Moja mama i siostra bardzo to przeżywają, ale nic już nie poczniemy. Bardzo przywiązałem się do naszego domu  z korytarza od razu jest wejście do kuchni, która jest całkiem spora, następnie jest korytarz od którego są drzwi do naszych pokoi na samym końcu jest łazienka dosyć przestronna chociaż jest tam bardzo dużo kosmetyków Rydel i mamy.
-Hej, już wróciłem- krzyknąłem przekraczając próg domu
- Hej synku, jak w pracy?
-Całkiem dobrze- odparłem
-Cieszę się.- powiedziała mama, podając mi kanapki na stół
-Reszta jeszcze nie wróciła?- spytałem, zajadając się
-Jeszcze nie. Rydel ma dziś nocną zmianę, a reszta powinna wrócić za jakąś godzinę może dwie.
-Tak...
-Zjedz i idź już spać, jutro masz wcześnie do szkoły.
-Dobrze.- powiedziałem, odkładając talerz do zlewu i dając jej buziaka w policzek.
Poszedłem do swojego pokoju przebrałem się w piżamę i położyłem się spać.

Hejo wpadamy do Was z  nowym rozdziałem. Jest on trochę wcześniej ze względu  na to że jutro   Walentynki i  chciałybyśmy  złożyć Wam z tej okazji  życzenia.
Niechaj te Walentynki będą dla Was szczęśliwe, nie bądźcie   sami spędźcie je w gronie rodziny, przyjaciół lub osoby bardzo bliskiej Waszemu sercu. Życzą Ania Fanka i Sylwia Lynch.

4 komentarze: