Laura
Obudziłam się rankiem. Nie mogłam się
doczekać aż pójdę do szkoły. Wiem, że to trochę dziwne. Kto by chciał chodzić
do szkoły i się jeszcze z tego cieszyć, ale ja przez bardzo długi okres uczyłam
się w domu z dala od rówieśników. Cieszyłam się bardzo, że poznam nowe osoby.
Wybrałam odpowiedni komplet ubrań, założyłam je i zrobiłam bardzo delikatny
makijaż. Po skończonych porannych czynnościach, ruszyłam do kuchni w celu
zjedzenia śniadania. Na stole były już uszykowane naleśniki. "Pewnie mama
już w pracy."- pomyślałam i bez zastanowienia wzięłam się za jedzenie. W
domu panowała cisza, dlatego włączyłam radio. Dostałam je od Chris'a. Wygląda
bardzo ładnie. Musiał się na nie wykosztować, lecz to w jego stylu. Jak to on
mówi "Lepiej kupić coś porządnego niż do dupy." Uśmiechnęłam się na
to wspomnienie. Moje ostanie urodziny... Z tej okazji je dostałam. To
niesłychane jak zwykły przedmiot może sprawić tyle radości. Kiedy skończyłam,
usłyszałam, że ktoś przyjechał pod willę. Wyjrzałam przez zasłonę i zobaczyłam,
że przyjechał Joe. No tak. Wczoraj coś wspominał, że mnie podrzuci. Szybko
wzięłam torbę i ruszyłam dumnie na zewnątrz. Zatrzymał mnie ochroniarz.
-Proszę panią o chwilę cierpliwości. Pani
ochroniarze już idą.- poinformował ją mężczyzna
-Mama kazała panu przekazać, że dziś mają wolne.-
skłamałam na poczekaniu
Nie chciałam, aby dziś mnie pilnowali. Muszę
porozmawiać z matką na ten temat. Po co do szkoły mi ci mężczyźni?
-Emm... W takim razie przekaże im to. Proszę
podziękować pani Marano.- zmieszał się, a ja wyszłam
***
-Nie wiesz jak się cieszę, że będziemy chodzić do
jednej klasy.- powiedziałam podekscytowana
-Dobrze, mówiłaś mi to już z tysiąc razy.
Rozumiem.- odpowiedział brunet, uśmiechając się do mnie czule
-Wiem, ale tak bardzo się cieszę. Muszę jeszcze
tylko iść do naszej wychowawczyni, bo ona ma mi dać jakieś kartki. - zmieniłam
temat
-Pomożesz mi znaleźć pokój nauczycielski?-
zapytałam, a on skinął głową i złapał mnie za rękę
Po chwili
byliśmy pod wyznaczonym miejscem.
-Dzięki. Poczekasz na mnie?- poprosiłam
-Tak. Będę tu niedaleko.- wskazał na ławkę i
odszedł
Zapukałam do drzwi, ale nikt nie wyszedł, a więc ponowiłam swoją czynność. Drzwi otworzyły się. Wyszła jakaś nauczycielka.
-Dzień dobry, nazywam się Laura Marano i chciałabym poprosić panią Jenkins.- przedstawiłam się, a kobieta o blond włosach i ze zmarszczkami uśmiechnęła się
-Dzień dobry! Ja właśnie nazywam się Gabriela Jenkins. Mam dla ciebie parę dokumentów, które powinna podpisać twoja mama. Wiem, że masz plan tylko na dziś, więc tu masz plan na cały tydzień. Poczekaj przed klasą. Jak wszyscy wejdą poproszę cię i przedstawię dobrze lucjo.- powiedziała, a ja zmarszczyłam brwi
-Jestem Laura, proszę pani.- poprawiłam ją
-Oj przepraszam cię. Miło witać nowego ucznia. Życzę ci powodzenia, a teraz zmykaj.- odrzekła i zniknęła za drzwiami
Zaśmiałam się krótko i z kartkami w ręku wróciłam do przyjaciela.
-Już?
-Tak. Możemy już iść. Trochę zakręcona ta nauczycielka. Mam wrażenie, że ma kłopoty z pamięcią.- stwierdziłam, a on uśmiechnął się szeroko
-Jeśli chodzi o tematy z chemii to pamięta je świetnie. Tylko inne rzeczy już mniej. Tak jakby jej pamięć była już zapełniona.- odparł, a ja zachichotałam
Wtem rozległ się dzwonek. Dotarliśmy pod klasę. Pierwsza chemia. Kiedy nauczycielka przyszła i otworzyła klasę, zrobiłam to co mi kazała. Zaczekałam.
-Klasa do ,której należysz osiąga bardzo dobre wyniki w nauce i myślę, że ty również bardzo szybko nadrobisz szkole zaległości.- powiedziała zanim weszła, a ja skinęłam głową
-Zanim zaczniemy, chciałam wam przedstawić nową koleżankę Laurę Marano, która razem z wami od dziś będzie w waszej klasie.- zwróciła się do uczniów, a następnie do mnie
-Lauro proszę usiądź sobie z kim chcesz.
Zobaczyłam, że Joe zrobił mi już miejsce obok siebie, więc podążyłam w jego stronę. Wtedy spojrzałam w stronę okien, mój wzrok został przyciągnięty przez chłopaka, który się we mnie w wpatrywał. Nie wierzyłam, to był ten blondyn, któremu pomogła. Poczułam lekką złość i bez wahania wybrałam bruneta, nie zwracając uwagi na jasnowłosego. Delikatnie odsunęłam krzesełko i usiadłam.Wyciągnęłam zeszyt od chemii, piórnik, oraz książki i zaczęłam przepisywać z tablicy notatkę, którą wyświetliła nam pani na tablicy.
Zobaczyłam, że Joe zrobił mi już miejsce obok siebie, więc podążyłam w jego stronę. Wtedy spojrzałam w stronę okien, mój wzrok został przyciągnięty przez chłopaka, który się we mnie w wpatrywał. Nie wierzyłam, to był ten blondyn, któremu pomogła. Poczułam lekką złość i bez wahania wybrałam bruneta, nie zwracając uwagi na jasnowłosego. Delikatnie odsunęłam krzesełko i usiadłam.Wyciągnęłam zeszyt od chemii, piórnik, oraz książki i zaczęłam przepisywać z tablicy notatkę, którą wyświetliła nam pani na tablicy.
Lekcja mijała w skupieniu, kiedy zadzwonił dzwonek każdy spakował się i wyszedł ja jednak zatrzymałam blondyna.
-Ross możemy porozmawiać?- spytałam ku jego zdziwieniu
-Ross możemy porozmawiać?- spytałam ku jego zdziwieniu
Mam dobrą pamięć do imion.
-Teraz nie mogę muszę iść.- oznajmił
-To może pogadamy podczas lunch'u?
-Dobrze.- odrzekł tak jakby na odczepkę i odszedł, co zdziwiło mnie
-To może pogadamy podczas lunch'u?
-Dobrze.- odrzekł tak jakby na odczepkę i odszedł, co zdziwiło mnie
Przecież ja mu nic nie zawiniłam. Chciałam wyjaśnić tylko tamtą sytuację.Wyszłam i ruszyłam za McKinem.
Następna mieliśmy biologię, a potem matematykę, historie i lunch. Na wszystkich lekcjach siedziałam z Joe. Obserwowałam innych i starałam się każdego jakoś poznać, co nie było takie łatwe. Mimo to każdy się do mnie uśmiechał, więc czułam się coraz lepiej.
Po skończonej lekcji ruszyłam na stołówkę razem z kumplami McKine'a i przyjaciółkami. Byłam głodna. Kiedy doszłam na miejsce, moim oczom ukazała się ogromna kolejka.
-Hej Laura, chodź ze mną.- powiedział Joe
-Nie powiliśmy stanąć w kolejce?- spytałam, gdy chłopak bez problemu ustawił nas przy okienku i od razu dostaliśmy tace z jedzeniem
-W kolejce stoją tylko idioci.- oznajmił, siadając przy stoliku i robiąc mi miejsce obok swoich znajomych
-Aha dzięki za info.- odwróciłam się aby namierzyć wzrokiem Ross'a
Po skończonej lekcji ruszyłam na stołówkę razem z kumplami McKine'a i przyjaciółkami. Byłam głodna. Kiedy doszłam na miejsce, moim oczom ukazała się ogromna kolejka.
-Hej Laura, chodź ze mną.- powiedział Joe
-Nie powiliśmy stanąć w kolejce?- spytałam, gdy chłopak bez problemu ustawił nas przy okienku i od razu dostaliśmy tace z jedzeniem
-W kolejce stoją tylko idioci.- oznajmił, siadając przy stoliku i robiąc mi miejsce obok swoich znajomych
-Aha dzięki za info.- odwróciłam się aby namierzyć wzrokiem Ross'a
Był już niedaleko, aby dostać jedzenie.
Widziałam, że chłopak idzie w stronę wolnego stolika, który jest dwuosobowy i stoi pod oknami. Kiedy przechodził obok jakaś dziewczyna podstawiła mu nogę i chłopak się przewrócił, tracąc swój lunch, każdy zaczął się z niego śmiać. Nie mógł podejść już do okienka po to samo danie, ponieważ nie miał już karteczki, które są jednorazowe, każda z nich jest na inny dzień. Było mi go bardzo szkoda. Blondyn posprzątał swoje jedzenie i wyrzucił do kosza na śmieci. Następnie usiadł przy stoliku i wyjął jakąś książkę. Bez chwili namysłu wstałam razem ze swoim jedzeniem i ruszyłam w stronę stolika przy, którym siedział.
Widziałam, że chłopak idzie w stronę wolnego stolika, który jest dwuosobowy i stoi pod oknami. Kiedy przechodził obok jakaś dziewczyna podstawiła mu nogę i chłopak się przewrócił, tracąc swój lunch, każdy zaczął się z niego śmiać. Nie mógł podejść już do okienka po to samo danie, ponieważ nie miał już karteczki, które są jednorazowe, każda z nich jest na inny dzień. Było mi go bardzo szkoda. Blondyn posprzątał swoje jedzenie i wyrzucił do kosza na śmieci. Następnie usiadł przy stoliku i wyjął jakąś książkę. Bez chwili namysłu wstałam razem ze swoim jedzeniem i ruszyłam w stronę stolika przy, którym siedział.
-To nie było śmieszne.- rzuciłam za nim zdążyłam odejść i posłałam przepraszające do przyjaciół
-Mogę się dosiąść?- spytałam
-Jak chcesz.- powiedział smutno i obojętnie
-Proszę.- powiedziałam, przesuwając tace na środek stolika, aby i on też mógł coś zjeść
-Jak chcesz.- powiedział smutno i obojętnie
-Proszę.- powiedziałam, przesuwając tace na środek stolika, aby i on też mógł coś zjeść
-Podzielę się z tobą.- dodałam, uśmiechając się krzepiąco
-Nie musisz.
-Spokojnie starczy dla nas dwoje. -powiedziałam, biorąc się za jedzenie Chłopak się uśmiechnął i również zaczął jeść.
-Dlaczego siedzisz ze mną? Takie osoby jak ty nie siedzą z takimi osobami jak ja.- zapytał Ross
-Taką osobą jak ty, czyli jaką?
-Dobrze wiesz o co mi chodzi.- powiedział uśmiechając się drwiąco i zamykając książkę
-Przecież dobrze się uczysz.- mruknął
-Tak, ale ja nie jestem odpowiednim towarzystwem dla takiej osoby jak ty.
-Dlaczego jesteś taki niemiły. Przecież nic ci nie zrobiłam.
-Wiem... Przepraszam, nie to miałem na myśli.- przeprosił mnie
-To co miałeś na myśli, mi możesz powiedzieć.- zachęciłam go
-Nie musisz.
-Spokojnie starczy dla nas dwoje. -powiedziałam, biorąc się za jedzenie Chłopak się uśmiechnął i również zaczął jeść.
-Dlaczego siedzisz ze mną? Takie osoby jak ty nie siedzą z takimi osobami jak ja.- zapytał Ross
-Taką osobą jak ty, czyli jaką?
-Dobrze wiesz o co mi chodzi.- powiedział uśmiechając się drwiąco i zamykając książkę
-Przecież dobrze się uczysz.- mruknął
-Tak, ale ja nie jestem odpowiednim towarzystwem dla takiej osoby jak ty.
-Dlaczego jesteś taki niemiły. Przecież nic ci nie zrobiłam.
-Wiem... Przepraszam, nie to miałem na myśli.- przeprosił mnie
-To co miałeś na myśli, mi możesz powiedzieć.- zachęciłam go
Byłam bardzo ciekawa.
-Chodzi o to, że rówieśnicy z klasy mnie nie lubią. Sama widzisz na każdej lekcji, iż siedzę sam. Nikt nie chce się zadawać z biedakiem, którego nie stać na markowe ciuchy.- wypowiedział bardzo cicho, ale zrozumiale
-Dlaczego kiedy byłeś u mnie to uciekłeś w nocy, widziałam nagranie z monitoringu?- zadałam kolejne pytanie
-Nie chciałem twojej łaski, litujesz się nad taką osobą jak ja niepotrzebnie i tak nie mogę ci nic dać w zamian.- rzucił w moją stronę
-Ross ja się nad tobą nie lituję, chce po prostu...- zamilkłam, nie wiedziałam, co powiedzieć
-Wiedziałem...- szepnął, wstał i odszedł
-Nie chciałem twojej łaski, litujesz się nad taką osobą jak ja niepotrzebnie i tak nie mogę ci nic dać w zamian.- rzucił w moją stronę
-Ross ja się nad tobą nie lituję, chce po prostu...- zamilkłam, nie wiedziałam, co powiedzieć
-Wiedziałem...- szepnął, wstał i odszedł
Po skończony lunchu czekały nas tylko dwie lekcje - fizyka i geografia. Kiedy rozbrzmiał dzwonek kończący ostatnią lekcje, poszłam zmienić obuwie i wyszłam z budynku. Moja limuzyna czekała już na mnie. Miałam już wsiadać do samochodu, kiedy zobaczyłam jak koledze McKine'a znowu zaczepiają Ross'a. Chciałam interweniować, ale oni po chwili rozeszli się. Było mi go bardzo szkoda, dlaczego oni go tak traktują i to za co? Już zamykałam drzwi, ale ujrzałam znajomą twarz...
Ross
Kiedy wyszedłem ze szkoły, znów natknąłem się na
chłopaków z mojej klasy. Wyglądali na niezadowolonych, a wiedziałem czym to
groziło. Westchnąłem głęboko i ruszyłem, żeby ich ominąć, ale zatrzymali mnie.
-O co znów chodzi?- zapytałem znudzony i
poprawiłem plecak, spoglądając gdzieś w bok
-Nie mów, że nie wiesz. Marano to nie twoja liga
koleś. Odpuść ją sobie, a my damy ci na tydzień spokój.- powiedział groźnie
Alex, wysoki i postawny brunet
-Nie znam żadnej Marano.- rzekłem zdziwiony, a on
uderzył mnie w ramię
Od ruchowo złapałem się za to miejsce. Oddałem mu.
Chciał zrobić to samo, ale jego kolega go zatrzymał.
-Nie warto.- mruknął, a on odpuścił
-Nie udawaj. Laura Marano. Już kojarzysz?-
pokiwałem głową
-Nie chcemy robić ci krzywdy, ale sam się o to
prosisz koleś. Zostaw ją w spokoju. Chyba, że chcesz do reszty zniszczyć sobie
życie w tej szkole.- zagroził mi i odszedł
Przeczesałem włosy i ruszyłem dalej. Ta brunetka
była dla mnie za kłopotliwa. Mimo to polubiłem ją.... Ale tak nie może być. Nie
mogę być słaby. To pewnie jakiś denny żart. Widziałem jak siedziała z swoimi
kolegami- elitą szkolną. Alex ma rację. To nie moja liga. Z resztą mam, co
innego na głowie...
Wpadamy do Was z nowiusieńkim rozdziałem, mamy nadzieje że Wam się podoba.
Rozdział jest dłuższy, ale nie bez powodu, ponieważ kolejny rozdział nie prędko się ukaże chciałybyśmy napisać trochę rozdziałów na przód, abyśmy podczas chodzenia do szkoły miały troszkę lżej.
Ojejczu ! *.* Laura jest taka "Aww"... nie zachowuje się jak rozmieszczona gwiazdeczka i bardzo dobrze 💓💓💓 ale jest mi szkoda Rossiaczka ;c
OdpowiedzUsuńCzekam na next z niecierpliwością 🌞💐
Super *.*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńBiedny Rossy jest w tej budzie xD
Czekam na neext <3
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńTylko Rossa mi tak potwornie żal.
Biedactwo.
Do napisania
Destiny
Super, świetne, extra ;) Warto było czekać. Strasznie żal mi Rossa :( Szkoda, że Laura nie pogadała bardziej z przyjaciółmi aby przestali go zaczepiać :/ Ale cóż. Może to zrobi? Nie ważne :D Czekam na next <3
OdpowiedzUsuńBiedny Ross.
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział.
Nie mogę się doczekać nexta.
Biedny Ross.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.
Jest boski
OdpowiedzUsuńLau i Ross to smutne
Rozdział boski czekam na next
Rozdział zajebisty :) Jak to nie prędko? Dziewczyno ja umre! Chcesz tego? :( Błagam zlituj się nade mną ;c
OdpowiedzUsuńHej to znowu ja.
OdpowiedzUsuńMam przyjemność ci oznajmić, że:
Zostałaś nominowana do LBA przeze mnie i Julkę.
Więcej tu:
http://this-is-us-story-raura.blogspot.com/
Pozdro Destiny
kiedyy rozdział????
OdpowiedzUsuńW Walentynki <3 :D
OdpowiedzUsuńawww sweet :D nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńsuperr nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuń