Prosimy każdego kto czyta naszego bloga o skomentowanie tego rozdziału
to dla nas naprawdę ważne
Laura
to dla nas naprawdę ważne
Laura
Wyszłam z
Josephem na miasto, aby zrobić zakupy do domu. Właśnie wracaliśmy do
mieszkania, Joe niósł moje torby z zakupami ze sklepu spożywczego, kiedy
nasunął się temat naszego związku.
-Bardzo się
cieszę, że zgodziłaś się być ze mną. -zaczął
-Też się cieszę.-
objęłam go ręką w talii
-Może razem
coś ugotujemy. -zaproponował
-A może
zamówimy ,proszę nie chce mi się nic gotować. -marudziłam
-Ech,
obstaje przy mojej opcji. - nalegał
-Joe...
proszę nic mi się nie chce.- oparłam się o jego plecy, gdy ten otwierał drzwi
-To ty sobie
spokojnie posiedzisz, a ja będę gotować.-zaproponował
-No nie
wiem, a jaką mam pewność, że się nie zatruje.-rzekłam, opierając się o blat
kuchenny
-Żadnej i to
jest najlepsze.- rzekł uradowany, rozpakowując zakupy.
Poszłam do
pokoju i położyłam się na kanapie. Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać,
jednak cały czas myślałam o tym, co robi Joseph. Szczerze bałam się go
zostawiać samego w mojej kuchni. Miałam wrażenie, że coś się stanie i dla
pewności udałam się do pomieszczenia, w którym brunet gotował. Usiadłam na
krześle i patrzyłam, co przyrządza mój chłopak.
- Jednak
musisz się bardzo bać, że cię otruję, skoro przyszłaś patrzeć, co gotuje i co
do tego dodaje.- rzekł w żartach.
- Ech
bardzo, bardzo. - odrzekłam, nalewając sobie soku do szklanki- Wiesz po kolacji
chciałabym zostać sama. Nie to, że cię wyganiam ale .....
- Przyjdzie
tutaj ten Ross.- przerwał mi w połowie zdania
- Nie, ja
już mu nie udzielam korepetycji, już wszystko nadrobił, spokojnie.- pogładziłam
go po ramionach, plecach
- Gdzieś się
wybierasz sama beze mnie?- nalegał, żebym mu powiedziała, dlaczego na wieczór
chcę zostać sama.
- Tak chce
się przejść, nie mogę?- zapytałam zezłoszczona
- Możesz.
Spokojnie tak się tylko pytam, nie chciałbym, aby ci się coś stało. Sama
rozumiesz. kocham cię. - rzekł i przytulił mnie do siebie.
- Rozumiem,
to co na tą kolacje szykujesz?- spytałam, wyjmując talerze z szafki
- Będzie
spaghetti, może być?- spytał, wykładając danie na talerze
- A jak bym
teraz powiedziała, że nie to co byś zrobił?- teraz to ja zapytałam, biorąc swój
talerz
- Nie
istnieje taka możliwość. To po prostu było pytanie retoryczne.- uśmiechnął się
Oboje
siedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Po skończonym posiłku pozmywałam i
pożegnałam się z Josephem. Sama przebrałam się w inne ubrania i postanowiłam
wyjść na miasto, oczywiście z moją ochroną, która towarzyszyła mi cały dzień.
Wyszłam z
budynku i od razu skierowałam się na
ulicę, na której znajdowały się kawiarnie.
Bardzo
ciążyło mi to, że jestem pokłócona z Monic i Sarah, zaczęłam wspominać
wszystkie chwile związane z
dziewczynami. Kiedy w oddali dostrzegłam je siedzące w kawiarni, które jadły
jakieś ciasto i w najlepsze były pogrążone w rozmowie. Bez namysłu weszłam do
kawiarni, w której się znajdowały i podeszłam do ich stolika.
- Mogę? -
spytałam
Patrząc na
mnie, wymieniły się spojrzeniami i się
zgodziły, abym się do nich dosiadła.
- Wiesz
Laura...- zaczęła Monic- chciałyśmy cię przeprosić. Niepotrzebnie się
cisnęłyśmy, że dajesz korepetycje temu Ross'owi, ale my tylko chciałyśmy
twojego dobra sama rozumiesz.
-Rozumiem,
wiem że obie chcecie mojego dobra, co
prawda wam to niekiedy nie wychodzi, ale
mam świadomości, że chcecie dla
mnie dobrze i doceniam to.
- Czyli, że
zgoda?- zapytała dla pewności Sarah
- Tak. -
rzekłam i obie je przytuliłam - nawet nie wiecie, jak ja za wami tęskniłam.
- Ech,
pozwól, że to sobie będziemy wyobrażać.- zaśmiała się Monic, na co my z Sarah
odpowiedziałyśmy tym samym.
***
Związek z
Joe'm okazał się bardzo udany. Wbrew pozorom chłopak był bardzo czuły, czego
nigdy mi nie okazywał, jak byliśmy przyjaciółmi. Ciążyło mi jednak to, że
musieliśmy się ukrywać. Bałam się powiedzieć moim przyjaciółkom, że mnie z nim
coś więcej łączy. Wiedziałam jaka by była reakcja z ich strony. Ale wcześniej
czy później się dowiedzą i na pewno nieźle mi się od nich oberwie za to
ukrywanie. Kończyłam właśnie przygotowywać obiad, kiedy rozbrzmiał dzwonek
mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz - dzwoniła Sarah.
***Rozmowa
telefoniczna***
- Hejka, co
tam porabiasz?- spytała
- Kończę
szykować obiad, a co ?
- Może
spotkamy się na jakimś ciastku przed obiadem. My z Monic już jesteśmy w
kawiarni, także możesz, a nawet musisz do nas dołączyć.
-Dobra, zaraz
jestem tylko powiedz mi w jakiej kawiarni.- odpowiedziałam, zamykając już drzwi
od mieszkania.
-A jak
myślisz? W naszej ulubionej.
***Koniec***
Szybkim
krokiem ruszyłam do kawiarni na spotkanie z moimi przyjaciółkami. Gdy byłam na
miejscu dziewczyny już jadły ciastka, moje leżało obok i czekało na mnie,
i na moją konsumpcję.
-Hej, co tam
u Was słychać? - zapytałam, zabierając się za jedzenie ciacha
- A wszystko
po staremu, a u ciebie coś się wydarzyło?
- Nie tak
samo jak u Was.- odparłam
- Nom, a
jakie masz plany na popołudnie?- spytała Monic
- Nie wiem,
może Joe coś zaplanował... - palnęłam bez zastanowienia, dopiero potem zdałam
sobie sprawę, co powiedziałam.
- Joseph coś
zaplanował ?
- Znaczy....
- Czy my, o
czymś nie wiemy Lau?
- Wiecie
wszystko. Po prostu coś wspominał, że chce mnie gdzieś zabrać po przyjacielsku.
- Jasne,
taka przyjacielska randka...- zaczęła Monic,ale przerwałam jej
- Nie żadna
randka, po prostu spotykanie. Z wami też się spotykam.
- Ale my nie
jesteśmy płci męskiej tylko żeńskiej.- wtrąciła blondynka
- No i co?
Nic nas nie łączy, spokojnie. Jakby coś miedzy nami było, bym wam powiedziała.
Przecież mnie znacie.
-
Obiecujesz, że jak coś miedzy wami zaiskrzy to nas poinformujesz?- dopytywała
Monic
- Tak
obiecuję, - cieszyłam się, że wybrnęłam z tego, co powiedziałam.
Na przyszły
raz będę musiała się bardziej pilnować. co przy nich mówię...
Hejka wpadamy z nowym rozdziałem, z góry przepraszam, że taki krótki.
W kolejnym rozdziale
- Co się stanie między Ross'em a Laurą?
- O kogo Rocky będzie zazdrosny, czy Riker zdoła mu pomóc?
Tego wszystkiego dowiecie się w następnym rozdziale już za tydzień
W kolejnym rozdziale
- Co się stanie między Ross'em a Laurą?
- O kogo Rocky będzie zazdrosny, czy Riker zdoła mu pomóc?
Tego wszystkiego dowiecie się w następnym rozdziale już za tydzień
Fantastyczny <3
OdpowiedzUsuńWeny życzę :D
Wspaniały < 3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Wasza Czekoladka ♥
Jeju, kochana boski rozdział.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać next.
Destiny
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next :*
Świetny rozdział :) jestem ciekawa co się wydarzy między Rossem a Lau :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :D//moniaa
Joł! Boski rozdział ;3
OdpowiedzUsuńMhm no fajny tylko po co ona je oklamala ehh te zyciowe problemy xDD
OdpowiedzUsuńJa czytam waszego bloga, aleee niestety nie komentuję roździałów. Jednak nie robię tego praktycznie u nikogo, ponieważ jestem leniem i... nigdy mi się nie chce. :/ W każdym razie - skomentowałam i tak, czytam ^^
OdpowiedzUsuńŁokey :D Komentuję kotki :D Jestem zachwycona rozdziałem i czekam na next, zapraszam również na mój NOWY blog;
OdpowiedzUsuńhttp://historianowejery.blogspot.com/