poniedziałek, 1 czerwca 2015

Rozdział 14


Ross
Kiedy wychodziłem ze szkoły zobaczyłem że prywatny samochód Laury już się oddala. To właśnie ją chciałem poprosić o pomoc w nadrobieniu zaległości ale niestety pojazd już odjechał, nie chciałem wracać sam do pustego domu bo rodzeństwo poszło do pracy na popołudniowe zmiany więc postanowiłem że przejdę się do domu Laury. Tak do końca nie wiedziałem gdzie to jest ale trochę kojarzyłem kiedy byłem u niej ostatni raz. Więc ruszyłem w stronę wyznaczonego celu. Kiedy byłem na miejscu moim oczom ukazał się piękny dom z  dużym ogrodem byłem pewny ze tutaj mieszka Laura. Miałem szczęście bo w pobliżu domu nie zauważyłem żadnej ochrony,która często towarzyszyła Marano. Wszedłem powoli na podwórko ponieważ furtka była otwarta i podszedłem do drzwi nacisnąłem dzwonek i czekałem aż ktoś otworzy mi drzwi. Ku mojemu zaskoczeniu drzwi otworzyła mała dziewczyna trzymając w rękach nienapompowane baloniki i wstążeczki.
- Słucham Pana - powiedziała spoglądają cna mnie od góry do dołu
- Hej ja przeszedłem do Laury jest może w domu ?
- A do Laurki tak jasne że jest wejdź - zaczęła obracać się wokół własnej osi  jednak po chwili przystanęła i dopowiedziała - Ale najpierw musisz mi napompować te kolorowe baloniki i przywiązać do mnich wstążeczki -  wszystko podała mi do ręki nie miałem wyjścia musiałem się dostosować do rozkazu  małej nieznanej mi dziewczynki. Kiedy baloniki były już napompowane i przyczepione do wstążki zaczęliśmy iść na górę po schodach a ona już krzyczała,kiedy pojawiliśmy się na długim korytarzy nawołując  Laury
- Lauroooo ktoś do ciebie przyszedł jakiś fainy chłopak - nie trzeba było czekać  długo na reakcje, już po chwili drzwi od  królestwa Laury się otworzyły a ona sama zaczęła krzyczeć na dziewczynkę
- Anna ile razy trzeba ci powtarzać żebyś nie otwierała drzwi sama, trzeba było mnie zawołać nie można tak mogło by cię się coś stać. Czy ja mówię w niezrozumiałym języku
- Hej Ross- tym razem zwróciła się do mnie- co cię do mnie sprowadza?
- To ty masz na imię Ross- zaczęła podekscytowana Anna- hihi znam twoje imię
- Ja twoje też Anno - na te słowa ona stanęła jak dąb  a następnie udała się w podskokach do swojego pokoju.
-Wiesz przyszedłem do ciebie z małą  prośbą oczywiście możesz odmówić - zacząłem nieśmiele
-Chodź do mojego pokoju pogadamy  na spokojnie- po tych słowach poszliśmy  na drugi koniec korytarza a następnie w jej pokoju usiedliśmy na kanapie.
- To co cie do mnie sprowadza ?- spytała Laura
- wiesz mam taką prośbę czy nie dała byś mi może korepetycji, długo nie było mnie w szkole i mam spore zaległości  które muszę nadrobić
- Jasne z największa przyjemnością ci pomogę. To może zaczniemy juz teraz jeśli masz czas właśnie robię zadania z matematyki.
- Jasne możemy zacząć.
Laura tłumaczyła mi właśnie sposoby rozwiązywania zadań  z matematyki było już dosyć późno więc zapytałem Lurę czy jej to nie przeszkadza że tak długo już tutaj jest odpowiedział że nie.
Po pewnym czasie usłyszeliśmy płacz, Laura bardzo szybko zerwała się z miejsca i wybiegła na korytarz gdzie kucała Anna szybko podbiegliśmy do niej :
- Ann co ci się stało - spytała, dziewczyna była cała zapłakana
- Biegła sobie kiedy się potknęłam a najgorsze jest to że balonik - powiedział i pokazała palcem do góry. Balon znajdował się pod samym sufitem.
- Nie martw się kochanie - Laura przytuliła ją - zaraz zobaczymy twoje kolanko a Ross dosięgnie balonika żebyś się mogła bawić tylko teraz już nie płacz.
- Dobrze - odpowiedziała wesoła
Po kilku skokach miałem balon w rękach poszedłem do pokoju w którym znajdowała się Laura która opatrywała kolano Anny. Podałem jej balon a ona natychmiast wyciągnęła do mnie raczki abym wziął ją na ręce. Tak też uczyniłem mała wtuliła się we mnie jednak po chwili usiadłem na kanapie, dalej tkwiąc w  objęciach dziecka. Po kilku minutach Laura zasugerowała aby położył ja na łóżku bo zasnęła według  tego co powiedziała tak uczyniłem.
Następnie zakończyliśmy korepetycje  a ja udałem się do domu, wziąłem prysznic i poszedłem spać to był naprawdę męczący dzień, którego na pewno nigdy nie zapomnę

Chriss
Miałem dziś randkę z Sarah wybrałem odpowiedni komplet ubrań  na te uroczystość. Bardzo się denerwowałem zresztą jak zwykle kiedy mieliśmy gdzieś razem wyjść bałem się że popełnię jakiś błąd i wyjdę przed nią na totalnego idiotę, pajaca. Wziąłem kluczyki od mojego auta i pojechałem po moją ukochaną.
Kiedy podjechałem pod jej dom zatrąbiłem a ona szybko wyszła z domu, wyglądała jak zawsze zabójczo  krótka sukienka w kolorze kremowym bez ramiączek do tego idealnie dopasowane buty na lekkim obcasie i torebka.. wyszedłem z samochodu aby się z nią przywitać i otworzyć jej drzwi od samochodu. Następnie ruszyliśmy do restauracji w której zarezerwowałem stolik. wybraliśmy dania  i pogrążyliśmy się w rozmowie.
Po skończonym posiłku odwożąc Sarah do domu mijaliśmy parki zatrzymałem się na parkingu, abyśmy się mogli spokojnie przejść  do parku. 
Chcąc zagłuszyć ciszę, która  nad doskwierała zapytałem:
- Co tam słychać u Laury jak wyszło z tym chłopakiem?
- Wiesz Laura dowiedziała się że jego matka nie żyje, ale jest dobra wiadomości już go tak nie dręczą w   szkole. ostatnio Laura mi mówiła że nawet wrócił do szkoły ma sporo zaległości.
- No  przez tyle czasu na pewno, nauczyciel będzie oczekiwał aby nadrobił zaległości prosząc kogoś o pomoc nie uważasz
- Też  tak sadzę, pewno to będzie Laura przecież on z nikim innym się tam nie zadaje- oznajmiła 
- No na pewno a Laura się zgodzi
- To oczywiste, wracamy już nogi mnie bolą od tych butów   
 - Jasne  dasz rade dojść do samochodu czy mam cię ponieść - spytałem na co ona wyciągnęła do mnie ręce dając mi znać ze mam ją nieść. Szybko wziąłem ją na ręce i ruszyliśmy do auta, kiedy szliśmy Sarah jedną rękę trzymała na moim karku w drugą wodziła po moim torsie. Przyznaję się to było bardzo miłe.
Wsadziłem ją do samochodu i ruszyliśmy w stronę jej domu, po drodze zobaczyłem że Sarah już mącznie śpi  
zatrzymałem się na poboczu  aby utulić ją ciepłym kocem, który zawsze woziłem w samochodzie w nagłych wypadkach. Podjechałem pod jej dom, delikatnie zacząłem  ja głaskać po włosach smyrać jej policzek aby się obudziła, następnie delikatnie dotknąłem swoimi wargami jej ust.
- Sarah już jesteśmy skarbie obudź się
- Emmm- zaczęła się budzić i przeciągać- już tak szybko 
- No dobrze ci się spało 
- Tak spokojnie dziękuję za koc ze mnie przykryłeś - rzekła gładząc mnie po podbródku
- Nie ma za co, ale dostane całusa na dobranoc 
- Jasne- delikatnie się do mnie zbliżyła, połączyła nasze wargi w idealnym pocałunku. 
Następnie wyszła z samochodu, poczekałem aż wejdzie do domu a ja odjechałem.

Hejka wpadamy do was z rozdziałem wiem ze miał być szybciej ale jakoś nie dałyśmy radę.
Przepaszmy za możliwe błędy. 

W kolejny rozdziale:
- Kto przyjedzie do Lynchów?- kim okaże się ta osoba dla Ross'a? 
Tego wszystkiego dowiecie się już  wkrótce 


      

5 komentarzy:

  1. Wspaniały ;*
    Weny życze i pozdrawiam :)
    Miłego wieczoru :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać :)
    Ktoś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział;*
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty Rozdział;)
    Czekam na nexta i życze weny!
    Pozdrawiam:*
    Twoja/Wasza Pati-chocolate♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty Rozdział;)
    Czekam na nexta i życze weny!
    Pozdrawiam:*
    Twoja/ Wasza Pati-chocolate♥

    OdpowiedzUsuń