piątek, 25 września 2015

Rozdział 31

Laura

Po tym, co wczoraj zobaczyłam czułam się jeszcze gorzej. Jak ja teraz mam siedzieć w jednej klasie z osobą, która mnie tak zraniła. Na szczęście wiem, że nie rozpłaczę się, bo moje ciało już wyczerpało limit wody na łzy. Muszę być silna. Przecież takie jest życie. Wiem, że to co się stało, to się nie od stanie, ale przykre są takie wspomnienia. Dziś już nie chce znać McKine'a i wystąpię o zmianę klasy. Tak chyba będzie najrozsądniej. Nie chcę się kłócić. Rozmawiałam o tym z dziewczynami. I tak nie chodzimy do jednej klasy, więc to żadna różnica dla mnie. Jest mi trochę szkoda Ross'a, bo teraz nie będzie miał już kim gadać i nie obronię go już, lecz taka jest konieczność. Zawsze mogę pogadać z nim na korytarzu. Tak. Teraz trzeba się ogarnąć i do szkoły. Już prawie wszystko spakowałam. Właściwie zrobiła to moja gosposia, bo ja wczoraj nie byłam w stanie. Muszę dorzucić je coś do pensji od siebie. Wiem, że głupie czekoladki nie mają zbyt dużej wartości, więc nie mam nawet, co zastanawiać się nad ich kupnem. Ubrana zjadłam śniadanie. Gdy odstawiałam miskę do zlewu, zadzwonił domofon. Podeszłam i ujrzałam w małej szybce Chris'a. Co on może tu robić? Pomyślałam i kliknęłam guzik, wpuszczając go do budynku. Otworzyłam drzwi i usiadłam z powrotem przy stole w kuchni, dopijając sok.
-Cześć Lau.- przywitał mnie, gdy wszedł
-Hej Chris.- przytuliłam go lekko  i z powrotem usiadłam, a on naprzeciwko mnie
-Jak się czujesz?- spytał, a ja zrobiłam kwaśną minę
-Jakoś leci, ale niezbyt dobrze. Pewnie wiesz już wszystko od Sah.- powiedziałam, a on skinął głową
-Wiem jak to wygląda. On całował się z jakąś dziewczyną, ale to wcale tak nie było. Być może moje słowa wydadzą ci się tylko przykrywką kumpla, czy coś, ale znasz mnie, znasz też Joe'go. Po co miałby kłamać? Po co w ogóle miałby cię skrzywdzić, skoro mu na tobie zależy? Odpowiedz sobie na te pytania, a tamte wydarzenia odsłonią przed tobą nowe oblicze.- zakończył swoją przemowę
-Okay.- mruknęłam cicho
-Ja muszę już lecieć. Jadę do pracy. Mogę cię podrzucić pod szkołę, jeśli chcesz.- zaoferował
-Poczekaj tylko wezmę torbę.- odrzekłam, zgadzając się
Stanley podwiózł mnie do szkoły. Pożegnałam go i miałam już wysiadać, lecz zatrzymał mnie.
-Daj McKine'owie szansę.- rzucił
Nie odpowiedziałam nic, tylko wysiadłam i weszłam do szkoły. Teraz już kompletnie nie wiedziała, co powinnam zrobić...

Ross

Po kolacji. Przypadła moja kolej na zmywanie naczyń. Postanowiłem, że kiedy skończę, pójdę do Rydel i z nią pogadam. Tak też uczyniłem. Delikatnie zapukałem do drzwi i usłyszałem pozwolenie, abym mógł wejść. Rydel siedziała na łóżku i coś czytała.
-Hej, braciszku.- zwróciła się do mnie ciepło
-Hej, mogę ci zająć chwilkę? Chce pogadać.
-Jasne, gadaj co z tą Laurą.- usiadła na łóżku 
-Zaraz... Skąd wiesz, że chodzi o Laurę?-spytałem zdziwiony 
-Ell mi wszystko powiedział.- przyznała się
-Ech, nic mu więcej już nigdy nie powiem.- rzekłem zły
-On chciał tylko twojego dobra.-przytuliła mnie -A teraz mów o co chodzi?
-Nie jestem pewny czy Laura chciałaby mieć takiego chłopaka, jak ja. Wiesz, nie mogę ją zabrać do super eleganckiej restauracji, w jakich ona jada ani na zakupy, ponieważ mnie na to nie stać.
-Rozumiem cię. Ale myślę, że jeśli ona naprawdę będzie cię kochać, to nie będzie patrzeć na to czy jesteś bogaty, czy biedny. Jednak pamiętaj, że on kompletnie nic nie wiem o tobie. A ty o niej. Nie chcę żebyś się zawiódł.- ponownie mnie przytuliła
-A teraz idź się myć i spać.
-Dobrze, dobranoc. -potulnie poszedłem pod prysznic, a następnie poszedłem spać.



Kolejny rozdział przed Wami ;-) 
-Z kim będą rozmawiali Lynchowie?
-Kogo pozna Monic w galerii?
Jak zwykle, tego wszystkiego dowiecie się za tydzień.



3 komentarze: